Piękna, słodka okładka z psiakiem w roli głównej zwiastuje ciepłą historię? Wiadomo, że z tym bywa bardzo różnie. Jednak w tym przypadku od Pani Michalak otrzymujemy książkę, która otuli każde czytelnicze serce. Ja byłam oczarowana. Może ktoś zarzuci fabule, że to już było, że jest to bardzo podobne do serii „Był sobie pies”. Moim zdaniem nie będzie to prawdą. Ula tworzy z mężem piękną relację. Nic więc dziwnego, że na myśl o rozłące, czuje się bardzo nieswojo. Michał, chcąc jakoś osłodzić ukochanej ten czas, zostawia jej psa. Gdyby nie obecność Binga, Urszuli na pewno z tęsknoty pękłoby serce. Tworzą zgrany duet, a mały corgi nie pozwala opiekunce na smutki. Wszystko zmienia jeden telefon, po którym Ula oddaje pupila w ręce sąsiadki i jedzie do męża. Nie może być inaczej, skoro ten jej potrzebuje. W tym czasie Bingo zaczyna swoją misję. Tutaj wyobraziłam sobie go w pelerynie supermana i myślę, że jest to dość trafne spostrzeżenie. Przekonacie się czytając książkę, czy mam r...