160 stron. Książka przeczytana w mgnieniu oka, a po niej jedno podstawowe pytanie. Dlaczego w kościele rzeczywiście jest tak mało wesołości. Przyznam szczerze, że jeszcze kilka lat wstecz nie zastanawiałam się nad tym w ogóle. Przyjmowałam wszystko takim, jakie było, ale w sumie dlaczego? Co z tą radością w kościele? Nie przystoi? Owszem cieszymy się z narodzenia Pańskiego oraz Zmartwychwstania, ale też tak jakoś oszczędnie, nie sądzicie?
„Czarny humor. O kościele na wesoło” to zapis rozmów księży Pawlukiewicza i Kowalskiego. Można również łatwo znaleźć treść książki w wersji audio na You Tube. Jak kto woli. Zapoznać się z materiałem na pewno warto, żeby poznać księży od mało poważnej strony. Księży, którzy potrafią się śmiać ze swoich wtop, wpadek, przejęzyczeń. Znajdą Państwo tutaj szereg historii i anegdot wyciskających łzy z oczu. Nie trzeba dodawać jakie to łzy.
Myślę, że takich właśnie duszpasterzy potrzebujemy znacznie, znacznie więcej. Ludzkich. Otwartych. Z dystansem.
Z księdzem Piotrem Pawlukiewiczem „spotkałam się” już wielokrotnie przy okazji różnych łatwo dostępnych w sieci konferencji. Lubię go słuchać. Mówi bardzo jasno i konkretnie trafia do serca. Zaś ks. Kowalskiego kojarzę tylko właśnie z „Czarnego humoru...”. Nie mniej jednak cieszę się, że obaj stanęli na mojej drodze chociaż w taki wirtualny sposób.
Chciałam tutaj przytoczyć jedną z opowiedzianych przez księży historii, ale zdałam sobie sprawę, że nie mogłabym poprzestać na jednej, ponieważ ze śmiechu płakałam kilka razy. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko odesłać Państwa do lektury lub nagrania. Nie zapomnijcie o chusteczkach. Na prawdę mogą się przydać.
Chciałabym zajrzeć do tych rozmów. Bardzo cenię ks.Pawlukiewicza.
OdpowiedzUsuń