Czasami odnoszę nieodparte wrażenie, że mój Anioł Stróż jest olbrzymem, albo ma zmiennika. Pilnowanie mnie na pewno nie jest łatwe. Raz na jakiś czas musi mnie ratować przed upadkiem, takim fizycznym, częściej przed tymi duchowymi. A może … jest Wzgórze Aniołów, skąd oni przychodzą. Tam zaś mają „bazę odpoczynkową”? Hm, przyznajcie, że i tak mogłoby to wyglądać? Który złapał oddech ten działa dalej... ale czy anioły się męczą? No nic, dość tych dziwnych wywodów.
Jagoda z synkiem, Stasiem, wciąż żyje w lęku. Dzieli codzienność z mężczyzną, który nie staje na wysokości zadania i nie otacza ich należytą opieką i wsparciem. Chłopiec marzy o bezpiecznym domu, w którym nie trzeba będzie się ukrywać. No może tylko z powodu beztroskiej zabawy w chowanego. Aniela z kolei postanawia sprzedać dom i przyjechać do Warszawy, gdzie ma serdeczną przyjaciółkę prowadzącą lokal Strona Strun. Martynie wali się świat, przynajmniej na tę chwilę. Zostaje porzucona przed ołtarzem... czy jeszcze odnajdzie prawdziwe szczęście?
To zdecydowanie nie jest cukierkowa historia świąteczna. Magdalena zawarła tu życiowe trudności, z którymi przychodzi mierzyć się nie tylko bohaterom, ale i nam samym. Mimo tego jest tu ogrom ciepła otulającego serce czytelnika, niczym najcieplejszy kocyk. Sprawdzi się na ostatnie dni roku wprost idealnie.

Komentarze
Prześlij komentarz