3 tom serii „Szept anioła”.
Przepiękna trylogia! W ostatniej części Płotki wciąż podejmują walkę o latarnię, choć już bez latarnika. Może się wydawać, że sprawa jest na pozycji przegranej, ale jednak jeszcze gdzieś się tli iskierka nadziei. Okazuje się, iż przybiera ona postać osoby, która pojawia się zupełnie niespodziewanie. Ma plan.
Oliwia tęskni za ukochanym mężczyzną. Czekając pisze listy i wciąż liczy na poznanie prawdy o swojej rodzinie. Bogusia też czeka. Na operację i synów. Czy zabieg poprawi jakość jej życia?
U Soni zmienia się bardzo wiele. Podejmuje pracę, próbuje pomóc mamie, ale czy sama dostrzeże wyciągniętą dłoń w swoją stronę? Da sobie tym samym szansę na miłość i szczęście?
Już tęsknię za bohaterami. Zżyłam się z nimi i odwiedzałam niczym najlepszych przyjaciół. To rewelacyjna seria. Spokojna. Pachnąca morzem i dobrem, które płynie z ludzkich serc. Z prawdziwą przyjemnością wracam tam myślami. Cieszę się, iż w końcu po nią sięgnęłam. Pani Aleksandra Rak ma niesamowicie lekkie pióro. Uwielbiam! Klimatem trochę przypomniała mi ukochaną serię „Alibi na szczęście”, więc jeśli czytaliście i polubiliście, uważam, że „Szept anioła” jest dla was.

Komentarze
Prześlij komentarz