Tom piąty serii „Utracone córki”.
Już niedługo zaczniemy rozmyślać o prezentach na Mikołajki i pod choinkę. Jeśli ktoś otrzyma tę serię, myślę, że będzie prze szczęśliwy. Cudowne wydanie, jak zawsze w Wydawnictwie Albatros, i fascynująca treść. Choć każdy tom rozpoczyna się bardzo podobnie, a i dalsze losy bohaterek można uznać za bardzo podobne, nie czujemy znużenia podczas lektury. Pojawia się chęć poznania losów, a także żal jak książka dobiega końca.
Paryż, rok 1939.
Evelin pasjonuje moda, a konkretnie projektowanie ubrań. Jest kobietą, która wie czego chce i wytrwale dąży do określonych przez siebie założeń. Na swojej drodze spotyka mężczyzn, którzy bardzo chcą jej pomóc w spełnianiu marzeń, ale z jakim skutkiem?
Londyn, czasy współczesne.
Blake jest dziennikarką. Kiedy otrzymuje tajemnicze pudełko, które może doprowadzić ją do poznania przeszłości jej przodków, rodzi się też pomysł, żeby swoje śledztwo opisywać. Z pewnością będzie to zajmująca przygoda. Dlaczego nie zaprosić do niej szerszego grona? Dziewczyna wyrusza do Paryża, gdzie poznaje Henry'ego – historyka mody. Odkrywają, że życie prababki Blake było bardzo ciekawe. Kobieta „rywalizowała” z Coco Chanel... Dowiadują się również dlaczego została zmuszona do opuszczenia Paryża...
Uwielbiam tę sagę. Jestem bardzo ciekawa kolejnych tomów i przeszłości Hope, założycielki pewnego domu, który pojawia się w każdej części. Mam nadzieję, że Soraya Lane nie zostawi tej zagadki nieodkrytej. Dotychczas o Hope możemy dowiedzieć się z poszczególnych tomów, ale są to zdawkowe informacje. Marzyłaby mi się osobna powieść poświęcona tylko jej. Jeśli takowa będzie, to zapewne dopiero w przyszłym roku.

Komentarze
Prześlij komentarz