Myślę sobie, że dobra książka to taka, którą się pamięta. Pamięta emocje, jakie podczas czytania towarzyszyły, uczucia, to czy wywołała uśmiech, śmiech, łzy. Jeśli patrzeć pod takim właśnie kątem to „Spotkajmy się w Central Parku” jest średnia. Było miło, sympatycznie, ale jakby jej nie było, to w sumie nic by się nie stało. W zeszłym roku miałam okazję poznać podobną historię do tej i muszę uczciwie przyznać, że ta jest lepsza ale wciąż nie „świetna” albo „najlepsza”. Ot, lekka pozycja, po której nie należy się spodziewać... niczego. W innym przypadku rozczarowanie murowane. Życie Knight'a Underwood'a układa się niezwykle pomyślnie i na wysokim poziomie. Ekskluzywne mieszkanie, satysfakcjonująca praca w zawodzie redaktora plus pokaźna ilość bestsellerów na koncie. No i oczywiście powodzenie u płci pięknej. Czego chcieć więcej? Może tylko skoku na wyższy szczebel kariery, ale to tylko kwestia czasu. Przecież co takiemu mężczyźnie może pójść nie tak! A jednak! Na...