W ten szary, deszczowy jesienny dzień proponuję wycieczkę do malowniczego miejsca. Szczególnie malowniczego jesienią, ale myślę, że wszystkie pory roku będą tam chwytały za serce bo...
Bieszczady są zachwycające. Te rzeczywiste i literackie. A najlepiej jest przeczytać „Kocham cię, życie” po wizycie w miejscach, gdzie ulokowano fabułę książki. Mnie się to właśnie udało i jestem tym faktem usatysfakcjonowana. Ile sobie wspominałam, to moje! Autorka opisywała swoje, wyobraźnia zaś podsuwała mi obrazy, które widziałam w ubiegłym roku.
Na prawdę świetnie się to zgrało.
No dobrze, ale co znajdziemy w powieści?
Słuchajcie!
Paulinka wyjeżdża w Bieszczady. Ma plan, który chce tam zrealizować. Musi tylko poczekać na swojego ukochanego. Mężczyzna dojedzie do niej w późniejszym czasie. To znaczy... tak planowali. A może to tylko jej mrzonki? W każdym razie absolutnie wszystko przybiera inny obrót. Paulinka zostaje na nowo singielką i chociaż mogłoby się wydawać, że w takim położeniu samodzielnie będzie przemierzała Bieszczady... nic bardziej mylnego. Zostaje otoczona dobrymi ludźmi, którzy nie stronią od jej towarzystwa. Na czele widnieje przystojny Wojtek...
Niezwykle ciepła, optymistyczna historia. Czyta się EKSPRESOWO a wspomina później z prawdziwą przyjemnością. Lekki styl Magdy Kordel gwarantuje same miłe chwile przy lekturze.
Komentarze
Prześlij komentarz