Tom drugi Sagi Krynickiej.
Dopiero teraz wciągnęłam się po całości. Co za historia! Jak opowiedziana! W jakich czasach obsadzona! Zachwycająca. Szczególnym uczuciem obdarzyłam Aurelię, która w drugiej części pod swoje skrzydła nie waha się przyjąć Stanisława i Teodozji czyli dzieci Emilii. Jej niezłomność, jakaś zadziorność a także ciepło, czułość, opiekuńczość – coś wspaniałego. Nie sposób nie polubić takiej bohaterki! I nic dziwnego, że na horyzoncie przed dziewczyną rysuje się możliwość kolejnego zamążpójścia. Czy Filip Rapacz ma w sobie dość cierpliwości, by krok po kroku przekonać do siebie i do wspólnej przyszłości ukochaną Aurelię? Równie mocno moje serce skradł Nikifor i jego mama, Eudokia. Moją fascynację umocniła wiadomość, że postać malarza jest prawdziwa.
Z ogromną ciekawością śledziłam i śledzę ich losy. A szczególnie losy tego wybitnego chłopca, po którym nie spodziewano się wiele.
U Matyldy również nie małe zmiany...
Kobieta zostaje zmuszona, by stawić im czoła. Nie zostaje jednak sama. Aurelia czuwa. Wspaniale jest mieć taką przyjaciółkę...
To i jeszcze więcej w „Fantazjach niewinnych lat”. Choć Pani Edyta ma na swoim koncie jeszcze kilka sag i równie dobrze mogłam zacząć od pierwszej to cieszę się, że jednak Krynicka poszła na pierwszy ogień. Zachłysnęłam się ówczesnym światem. Tym jak żyli, co ich zajmowało. W drugim tomie dzieje się zdecydowanie więcej niż w poprzednim.
Tak to właśnie ze mną bywa. Pierwszą część przeczytałam rok temu i zarzuciłam lekturę, żeby zupełnie niespodziewanie teraz poczuć, że nadszedł jej czas i aktualnie jestem lekko za połową tomu trzeciego.
Pewnie gdybym czytała na siłę w tamtym roku nie czerpałabym tyle radości!
Polecam, oczywiście, że polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz