Trzecia część serii „Wilczy Dwór”. Tekst powstaje we współpracy z Wydawnictwem Znak.
Konstancja po rozstaniu z Janem wie, że nadszedł czas powrotu do domu. Niestety droga jest bardzo wymagająca choćby przez chorobę małej Tosi, którą kobieta (jak pamiętamy z poprzedniej części) przygarnęła po śmierci matki dziewczynki. Nie spodziewa się, co zastanie w Wilczym Dworze a okazuje się, że ucierpiał on podczas jej nieobecności pomimo czujnych oczu służby, której Konstancja powierzyła opiekę. A tutaj wielkimi krokami zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Kobieta bardzo życzyłaby sobie, innym, ale przede wszystkim Tosi, żeby był to czas radości, beztroski... Plany, planami. Marzenia, marzeniami. A życie, życiem... Przed bohaterami jeszcze sporo... czy wyjdą obronną ręką?
Byłam w ogromnym szoku kończąc drugi tom. Serce mocniej mi zabiło, naprawdę. Im dalej w trzecią część, tym wypuszczałam powietrze wstrzymywane konsekwentnie. Bo jak to tak? Faktycznie Magda byłaby zdolna zrobić coś takiego? Pożegnać tę postać? Nie... przecież to niemożliwe... ale znaki zapytania zostały do końca. „...Czas nadziei” przyniósł mi wiele radości z lektury.
Bez końca zachwycałam się Konstancją.
Jej siłą i determinacją. Hartem ducha. Wielkimi pokładami miłości i czułości. Niesamowita kobieta.
Pewnie mogłaby być idolką nie jednej z nas.
W tej serii odnajdziecie wszystko. Całą gamę uczuć. Tych złych i dobrych.
Różne relacje między ludzkie.
Magdalena Kordel pokazała się teraz z trochę innej strony.
Nie jest to taka czysta powieść obyczajowa, jaką z jej klawiatury czytywaliśmy dotychczas.
Tutaj jest inaczej.
No i podobały mi się również te ichniejsze wierzenia. Mokradła, Margocha... wyobraźnia działa.
Bardzo dobre to było.
Polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz