Tom pierwszy Sagi Krynickiej.
Krynica wciąż do odkrycia. Jeszcze tam nie dotarliśmy. Co się odwlecze to wiadomo, nie uciecze. Ale postanowiłam, że zanim taka realna podróż, wybiorę się tam za sprawą powieści Pani Edyty Świętek. Nie żałuję. Czekam, aż powrócę tam za sprawą drugiej części serii.
Córka łemkowskich chłopów, Aurelia, wychodzi za mąż za syna właścicieli tartaku. Jest to szczęśliwe małżeństwo, które, niestety, nie trwa długo. Kiedy Jan umiera, żona zostaje sama z rozpaczą i żałobą w sercu a także z ogromem wątpliwości, obaw o przyszłość, mimo oddanych jej teściów, którzy są jej bardzo przychylni. Jednak komuś bardzo nie w smak taka zażyłość i robi wszystko, by rodzinę skłócić a majątek zagarnąć dla siebie ... Jak z nieba spada Aurelii Matylda. Kobieta przyjeżdża do Krynicy w celu polepszenia stanu zdrowia i z nadzieją, że krótko po powrocie do Krakowa będzie w stanie błogosławionym.
Szybko zaprzyjaźniają się ze sobą. Obiecują, że będą się spotykać co rok w krynickim uzdrowisku a oprócz tego wymieniać między sobą listy.
Kiedy jednak Matylda zachodzi w ciążę, plan nie dochodzi do skutku. Ten, o ponownym spotkaniu. Za to na jaw zaczynają wychodzić tajemnice w rodzinie Aurelii.
Czy tylko ja nie połączyłam faktów, iż rzeczywiście ta dziewczyna do łemkowskich chłopów nie bardzo pasuje?
Wydawnictwo Mando zadbało o urocze okładki całej Sagi. Pani Edyta zadbała o piękny tekst, taki subtelny, kobiecy. To było moje pierwsze spotkanie z jej twórczością. Nie licząc opowiadań. Jestem bardzo na TAK.
Na uznanie zasługuje bezsprzecznie fakt, że w fabule pojawiają się postaci żyjące niegdyś naprawdę. Są też interesujące wyjaśnienia dotyczące miejsc, które autorka wplata w książkę, a które nadal można zobaczyć w Krynicy.
Bardzo dobry wstęp do, mam nieodparte wrażenie, takiej samej całości.
Polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz