Tom drugi serii Fjallbace.
Znani już bohaterowie i nieznane tajemnice do odkrycia.
Nie mniej zajmująca część niż poprzednia.
Lackberg nie obniża lotów.
W Wąwozie Królewskim pewien mały chłopiec znajduje nagie ciało martwej kobiety.
Policjant Parick i jego kompani wszczynają śledztwo. Szkoda, że Erika już nie włącza się czynnie w rozwikłanie zagadki. Bardzo lubię tę dziewczynę. Ale, ale! Wracam do książki. Jakby tego było mało, pojawia się też sprawa zaginięcia dwóch dziewczyn. Miało ono miejsce dwadzieścia pięć lat temu. Zastanawiające, prawda? Czy te dwa zdarzenia mają jakiś wspólny mianownik? A może fakt, że dzieją się w tym samym momencie jest zupełnie przypadkowy? A jeśli morderca jest ten sam i teraz powrócił?
Po raz drugi nie udało mi się wytypować sprawcy tych zdarzeń. Już nawet nie będę próbowała, ponieważ u tej autorki zawsze jest tak że zostajemy gdzieś „podprowadzeni” i już z uśmiechem stwierdzamy: „Wiem!”, ale szybko okazuje się, iż nie jest to prawdą. Zdecydowanie lepiej dać się ponieść powieści.
Bardzo odpowiada mi fakt, że Camilla Lackberg mocno rysuje część obyczajową. Świetnie jest obserwować zwyczajne życie bohaterów, których już zdążyłam polubić. Ciekawe co jeszcze przed nami, przecież jest tych tomów aż jedenaście!
Czy nie znudzę się w pewnym momencie?
Zobaczymy!
Póki co zachęcam do czytania!
Komentarze
Prześlij komentarz