„Słomki, gwiazdki i dzwonki” Renata Kosin to książka, która szczególnie cieszy miłośników serii „Siostry Jutrzenki” tejże autorki. W „Słomkach...” bowiem stykamy się między innymi z Arachną a raczej z jej potomkami.
Na kartach niniejszej powieści poznajemy Matyldę. Przebojowa, żywiołowa, optymistka w pełnej krasie. Przybywa ona na Podlasie z nadzieją na spędzenie prawdziwie tradycyjnych świąt Bożego Narodzenia. Halszka, znajoma z pracy, która ją do siebie „zaprosiła”, chociaż jak możecie się po cudzysłowie domyślać, wcale tak nie jest, jeszcze nie wie, że przybycie Matyldy będzie wiązało się z wieloma przygodami, mocno dotkną one również Stefana, brata Halszki, zatwardziałego kawalera. Wizja kobiety a rzeczywistość mocno zderzają się ze sobą. Chociaż przejażdżka saniami ma w sobie niepowtarzalny urok, to już dom, w którym przychodzi Matyldzie mieszkać, zupełnie nie wpisuje się w ten z jej marzeń. Kiedy dostrzega inną chatę postanawia w niej spędzić świąteczny czas. Na nic tłumaczenia, że jest ona własnością Stefana, który na pewno nie będzie zadowolony z gościa...
To i jeszcze więcej znajdą Państwo w książce „Słomki, gwiazdki i dzwonki” wydanej nakładem wydawnictwa Filia kilka lat temu. Jest ona wciąż łatwo dostępna. Bardzo zachęcam do lektury. Pani Renata Kosin przelała na papier nie tylko słowa, ale i ducha Podlasia. To niesamowite! Lekka, przytulna, zabawna, zimowa. Matylda pokazuje jak istotne są marzenia i chęć ich realizacji. Nawet jeśli jest trudno i nie wszystko idzie jak po maśle, warto.
Komentarze
Prześlij komentarz