Lukrecja Lis pracuje w banku na stanowisku doradcy klienta. Jest pewna siebie, niestety bardzo samolubna i denerwująca do granic możliwości już od pierwszych zdań książki. Zawiedziona, że świetnie rozplanowane przez nią życie kładzie się w gruzy postanawia odetchnąć. Wyjeżdża do domu rodzinnego, który mieści się nad morzem. Mieszkańców Dźwirzyna traktuje z góry, jako gorszych od siebie. Nosi głowę wysoko uniesioną i kompletnie nie zwraca uwagi na uczucia innych, że swoim zachowaniem rani ludzi wokół siebie. Nie tylko swoją rodzinę oraz przyjaciółkę, Florkę. Kiedy poznaje kierowcę lokalnego busa, Huberta, staje się dla niego wyzwaniem. On dla niej zaś, mam wrażenie, kolejną osobą, której może podnosić ciśnienie.
Ten mężczyzna, co tu dużo mówić, jest przystojny. Ale to tyle. Lukrecja przecież chce poślubić bogatego, który zapewni jej życie na odpowiednim poziomie. Nie istotne, czy będzie z nim szczęśliwa. W ogóle nie myśli w tych kategoriach.
Czy jej postrzeganie przyszłości ulegnie zmianie dzięki relacji z Hubertem? Czy zdoła ją rozmiękczyć i pokazać inną perspektywę? Jest to wątpliwe. Zrozumieją to wszyscy, którzy mieli szansę poznać pannę Lis. Jest to osoba, której nikt nie chciałby spotkać na swojej drodze. Tak można powiedzieć w pierwszym odruchu. Jednak we mnie tli się nadzieja, że w głębi serca główna bohaterka powieści „To jedno lato” jest zupełnie inna. Mam przed sobą jeszcze trzy części serii „Marzenia do spełnienia”. Jestem bardzo ciekawa jak potoczą się jej losy. Pewnie zacznę czytać po Nowym Roku, ale już nie mogę się doczekać!
Bardzo lubię Panią Dorotę Milli. Lubię wraz z nią zwiedzać morskie zakamarki. W każdej książce pokazuje mi coś interesującego. „To jedno lato” jest iście wakacyjną, letnią lekturą. Z goframi, słońcem, szumem fal w tle. Ale obok tego są tutaj poruszone istotne zagadnienia, które śmiało można przemyśleć w każdą porę roku.
Przyznaję, miałam ochotę odrzucić książkę. Oczywiście przez Lukrecję. Zwykle chwalimy autorki za piękne bohaterki, piękne wewnętrznie. Tu jednak nastąpiła niespodzianka. Byłam pewna, że niemiła. Teraz już nie jestem pewna...
Komentarze
Prześlij komentarz