Hania, zabiegana, zatroskana o dobro swojej rodziny, początkowo nie jest przekonana do pomysłu dołączenia do grupy, która chodzi od domu do domu z kolędą na ustach. Postanawia pójść jeden raz a następnie grzecznie się wymigać. Czuje, że to nie dla niej. Jednak jakoś tak się dzieje, że zamiast się wymówić, coraz śmielej w to brnie. Otwiera się przed nią przygoda. Bo przecież wędrując od domu do domu trudno, żeby nie rozmawiać z ludźmi lub przynajmniej bacznie ich nie obserwować. A co człowiek to historia. W jednej chwili Hania spędza czas z rodziną, w drugiej zaś śpiewa kolędy albo próbuje to robić. Kobieta szybko zaczyna dostrzegać zdecydowanie głębszy sens wspólnego muzykowania. Co jest tam tak naprawdę istotne?
„Dziś zanucę ci kolędę” to książka, która jest niesamowicie wzruszająca. To nie cukierkowa historia. Opowieści, jakie wysłuchuje Hania podczas odwiedzin u poszczególnych ludzi wraz z grupą kolędników, często są bolesne. Bardzo życiowe. Ale, jak zawsze u tej autorki, jest również szczypta humoru, która sprawia, że wszystkiego jest w sam raz. Nie jesteśmy niczym przytłoczeni. Nie orientuję się jak Państwo lecz dla mnie rok bez świątecznej pozycji Joasi jest niczym dla części Boże Narodzenie bez Kevina samego w domu. Tak nie może być. Lektura niniejszego tytułu gwarantuje doskonale spędzony czas, którego nie sposób tak ot wymazać z pamięci.
Teraz czas na „Mikołaja z ulicy Pogodnej”. Nie może być inaczej.
Komentarze
Prześlij komentarz