Tekst powstaje we współpracy z Wydawnictwem Filia. Bardzo dziękuję.
Prozę Pani Barbary Wysoczańskiej zaliczam do tej ulubionej. Bez wątpienia i stanowczo. Autorka zawładnęła moim czytelniczym sercem bez reszty.
Genialne pióro. Wspaniała historia. Jestem oczarowana.
Powieść na szczęście pokaźnych rozmiarów. Byłby ból, gdyby kończyła się po trzystu stronach. Z niesamowitym wyczuciem poprowadzona fabuła. Historia Polski odgrywa niezmiernie ważną rolę. To na jej tle obserwujemy codzienność ludzi, którzy decydują się wyruszyć w drogę. Co ich spotka w nowym miejscu? Jak to zawsze jest, wzloty i upadki. Piękne i bolesne chwile. Ból i radość. Jak to w życiu. A jednak wtedy jakby wszystko było silniejsze, mocniejsze mimo przerażających wojennych barw i wojennych pomruków. Ludzka przyjaźń była bardziej intensywna. Tak samo miłość.
Lidia wraz z ojcem, siostrą i jej rodziną trafia do Nowej Soli. Wręcz na starcie otrzymuje posadę w szpitalu. Na jej drodze staje dwójka mężczyzn. Szczepan i Jan. Do jednego ciągnie ją niesamowicie mocno. Drugi zaś wzbudza w niej inne emocje.
Szczepan jest oficerem Wojska Polskiego na usługach Sowietów. Po wojnie zostaje oddelegowany do Nowej Soli. Tam pracując czeka na spotkanie z rodziną. Jednak zanim to nastąpi zdaje się, że los ma dla niego niespodziankę, ale czy na pewno?
Janek w ciężkim stanie trafia do szpitala pod opiekę między innymi Lidii. Kiedy z tego świata odeszła jego narzeczona, mężczyzna musi odszukać swoje miejsce na ziemi. Czy zdoła to zrobić? I zobaczyć przed sobą jasne barwy życia?
Jestem zdecydowanie na TAK.
Czy trzeba dodawać coś jeszcze?
Komentarze
Prześlij komentarz