Kiedy w markecie „Biedronka” pojawiły się książki w wersji pocket a wśród nich „Dopóki będziemy kochać”, jakoś nie mogłam się oprzeć. Jest to trochę dziwne zważywszy na fakt, że ja raczej stroniłam od takich wydań. Ale wzięłam, przeczytałam i stwierdzam, że niepotrzebnie murem stałam TYLKO i WYŁĄCZNIE przy standardowych rozmiarach książek.
Początek historii był bardzo obiecujący. Autorka – Pani Katarzyna Janus – zabiera nas w podróż. Zagraniczną podróż. Wraz z Anią odwiedzamy Włochy. Tam, konkretnie w zamku Miramare, czterdziestolatka ma zdobyć niezbędne informacje do artykułu. Jest bowiem dziennikarką. Na miejscu poznaje Feliksa – polskiego architekta. Mówi się, że nieszczęścia chodzą parami. Na podstawie tej historii widzimy, że nie tylko. Męskie zainteresowanie również. Do Feliksa dołącza Michał i Mikołaj! Zdezorientowana Anna nie wie co robić. Tak długo w jej życiu nie było nikogo a teraz aż pojawia się aż trzech adoratorów.
Niech nikogo nie zmyli to, że w powyższym streszczeniu skupiłam się na lekkich aspektach. W powieści napotykamy również trudne tematy. Autorka ich zdecydowanie nie unika i sprawną ręką nas przez nie przeprowadza.
Wzruszyłam się. Uśmiechałam pod nosem, albo w sercu. Ale powiem zupełnie szczerze, że początek mnie zachwycił i myślałam, iż przez całą powieść moje usta będą otwarte. Nie stało się tak, ale niemniej jednak polecam. Książka jest bardzo dobra na odstresowanie, wyskok z trudnej codzienności. Myślę, że jak wpiszecie ją w odpowiednie miejsce w swoim czytelniczym grafiku, możecie się naprawdę dobrze bawić. Chwilami może znudzić, ale tylko chwilami.
Śliczna recenzja
OdpowiedzUsuńdziękuję:)
Usuń