Stwierdziłam, że muszę przeczytać świąteczną powieść Pani Kingi Gąski. Skusiła mnie okładka i opis. Przywiozłam ją z Krakowskich Targów Książki i przeczytałam...
W powieści Boże Narodzenie za pasem, a tymczasem:
Ewa wciąż nie może pogodzić się ze swoją stratą. Nie podejrzewa, że los przygotowuje dla niej pewną niespodziankę. Maksymilian dostaje list. Do Mikołaja. Kto mógłby przypuszczać, iż zapisana kartka papieru ma moc zmienić czyjeś życie? Na pewno nie Maks. Ten krok należy postawić- stwierdza Adam. Będzie z tego więcej zgryzoty niż pożytku, ale jeśli trzeba to trzeba. Julia usilnie twierdziła, że nie wróci do domu. A jednak pojawia się w nim. Czy to pomoże jej uporządkować życie i dokonać odpowiednich wyborów? Tymon z kolei ma niesamowicie lekkie podejście do życia. Nie u wszystkich wzbudza to pozytywne emocje. Oj nie u wszystkich...
Pomiędzy poszczególnymi historiami wraz z autorką czytelniczki mogą rozplanować świąteczne przygotowania a nie zostawiać wszystko na ostatnią chwilę. Myślę, że niejednej kobiecie może to ułatwić przedświąteczną pracę i uniknąć stresujących momentów. Oprócz tego „Wieczór cudów” to taka życiowa propozycja wydawnicza. Autorka nie serwuje przesłodzonej fabuły, w której prym wiedzie oprawa i tło, czyli prezenty oraz wykwintne dania na stole. Tutaj chodzi o ludzi. Stykamy się z problemami naszych bohaterów. Z ich rozterkami i bolączkami.
Komentarze
Prześlij komentarz