Proza Barbary Wysoczańskiej to moje odkrycie w lutym. I to jakie odkrycie!
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Filia.
Wczoraj my kobiety miałyśmy swoje święto. Dzięki kwiatom, czekoladkom, życzeniom, dobremu, życzliwemu spojrzeniu i przytuleniu poczułyśmy po raz kolejny, że jesteśmy ważne, kochane i chciane. Myślę, że ten nastrój będzie jeszcze w nas tkwił, tak szybko się go nie pozbędziemy. Przecież warto wyolbrzymiać małe przyjemności i przeciągać je ile się da, prawda?
Rozalia zapewne również marzyła o takim właśnie traktowaniu przez męża. Mimo, że nie wyszła za Ignacego Lubowidzkiego z miłości, mogła liczyć na szacunek i życzliwość, prawda? Tak powinniśmy traktować wszystkich... bez wyjątku... Niestety, te jakby się wydawało tak proste marzenia nie miały odzwierciedlenia w ich wspólnej codzienności. Mężczyzna, poseł, ważny człowiek dla społeczeństwa, jasno i boleśnie pokazywał żonie swoje stanowisko. Dopiero po jego śmierci kobieta może wziąć oddech. Ale tylko na chwilę. Kiedy na jej drodze staje Zuzanna, kochanka Ignacego, oraz Lili, jego córka, trudno powstrzymać zaskoczenie.
Kobieta prosi Rozalię o bardzo konkretną pomoc. Jeśli jej nie uzyska, rozpowie, że Lubowidzki miał kochankę. Być może Zuzanna sądziła, że taki szantaż skłoni młodą wdowę do jak najszybszego załatwienia sprawy w odpowiednim dla obu kierunku. Musiała się zdziwić, gdyż Rozalii zupełnie nie zależy na wygładzaniu wizerunku męża...
Jest jeszcze przynajmniej jedna kobieta, o której na pewno warto wspomnieć. To Ada, siostra zmarłego posła i gwałciciela. Dziewczyna na pozór cicha, ale jak to mówią cicha woda brzegi rwie. Kiedy nadchodzi odpowiedni moment, Ada zaczyna walczyć o siebie, o marzenia. Zrażona do małżeństwa, idzie w inną stronę. Jednakże co ma być, to będzie.
Trzy kobiety, jeden mężczyzna. Dla żadnej z nich życie nie jest pasmem usłanym płatkami róż. Napotykają na swojej drodze moc trudności, jak każdy. Dzięki sile idą przed siebie. Jednej towarzyszy ogromny ciężar na sercu, inna poczuła wiatr we włosach a trzecia ma nadzieję na dobrą przyszłość. Wszystkie trzy coś zawdzięczają Ignacemu. Może zawdzięczają mu wzrost siły?
Tak sobie myślę, że każdy każdego może czegoś nauczyć. Każdy od każdego coś może zaczerpnąć. Na prawdę od każdego. I nawet jeśli drugi człowiek przede wszystkim krzywdzi, my możemy tą krzywdę przekłuć w coś dobrego. Może właśnie w widoczną w tytule siłę?
Nowość od Pani Barbary Wysoczańskiej to czysta rewelacja. Literatura na wysokim poziomie. Z klasą i wyczuciem. Chwilami słodka, czasami gorzka. Nigdy nie mdląca, ale czasami przerażająca do granic. Zachowanie Ignacego – nie zrozumiałe i co tu dużo mówić, po prostu straszne. Ówczesne poglądy – przyprawiające o dreszcze niedowierzania. Postawa głównej bohaterki – bez wątpienia warta naśladowania. Ponad 500 stron, ale czyta się sprawnie i mimo trudnych tematów w niej poruszanych bardzo, bardzo lekko. Całość – czysta rewelacja, którą powinno się polecać i przekładać z rąk do rąk.
Bardzo chciałabym dotrzeć kiedyś do tej nowości. Dzięki za recenzję.
OdpowiedzUsuń