Dzięki Wydawnictwu Znak miałam okazję poznać jeszcze bliżej pewną odważną i waleczną kobietę. Irena Sendlerowa. Wikipedia mówi o niej tak: „ Irena Stanisława Sendlerowa z domu Krzyżanowska, ps. „Jolanta” (ur. 15 lutego 1910 w Warszawie, zm. 12 maja 2008 tamże) – polska działaczka społeczna i charytatywna, w czasie II wojny światowej kierowniczka referatu dziecięcego Rady Pomocy Żydom przy Delegaturze Rządu na Kraj („Żegoty”). Sprawiedliwa wśród Narodów Świata, dama Orderu Orła Białego i Orderu Uśmiechu.” A jaki obraz kobiety wyłania się z niniejszej książki?
1940 rok. Warszawa. Kiedy żydowskie getto staje się faktem, Irena nie potrafi biernie patrzeć na to, co się dzieje. Wraz z koleżankami zakłada siatkę przemytniczą. Będą ratowały żydowskie dzieci wyprowadzając je z getta. Za każdym razem ryzykuje wiele, jeśli nie wszystko. Ale nie zamierza zaprzestać swoich działań. I tak oto przechwytuje kolejne dzieci i umieszcza w rodzinach wcześniej nadając im nowe tożsamości. Równocześnie sercem jest przy ukochanym Adamie też tkwiącym w getcie. Czy parze dane będzie cieszyć się swoją miłością w spokoju, bez strachu i niepewności co przyniesie jutro?
Odpowiadając na wcześniejsze pytanie: na pewno kobiety o ogromnym sercu przede wszystkim skierowanym ku potrzebującym.
„Anioł z Warszawy...” to historia bardzo, bardzo, bardzo poruszająca. Obraz tamtejszej Warszawy poraża, ale to co wydaje mi się tutaj najistotniejsze to fakt, że po raz kolejny przekonujemy się, iż w każdym położeniu, w każdym czasie można trafić na ludzi dobrych, którzy bez zawahania podadzą pomocną dłoń. Myślę, że szczególnie teraz ta prawda doda nadziei.
Lektura nie jest łatwa. Wyciskająca łzy albo wprowadzająca do gardła gulę wielkości nie do przełknięcia. Tak właśnie czytałam tę książkę. Tak piszę te słowa. Z bułą i ściśniętym sercem. Uwierzcie, nie sposób przejść obok niej bez emocji.
Kampe tą powieścią wykonała kawał dobrej pracy. Chętnie wzięłabym do ręki kolejne jej dzieło.
Mam ochotę dotrzeć do tej książki od momentu ujrzenia zapowiedzi. Kiedyś mi się uda. Tak, to na pewno nie jest łatwa lektura...
OdpowiedzUsuń