„To jest już koniec. Nie ma już nic. Jesteśmy wolni, możemy iść”. Ale my nie chcemy końca, nie chcemy być wolni, nie chcemy iść. A wszystko to w odniesieniu do piątego i ostatniego tomu fantastycznej serii „Siostry Jutrzenki”. Na szczęście pozostaje nadzieja, że chociaż część bohaterów jeszcze spotkamy przy okazji innych tytułów Pani Renaty Kosin.
Pomimo upływu lat Przytulisko nadal pozostaje ważne dla rodziny Śmiałowskich. Gdziekolwiek nie rzuciłby ich los, wciąż chcą powracać do korzeni, do najbliższych sobie osób. Historia zatacza koło zarówno na kartach powieści jak i w życiu. Najmłodsze pokolenie mniej lub bardziej świadomie kroczy śladami przodków. Konstancja zostaje projektantką tak jak Stanisław Śmiałowski, Rozalia bierze przykład z Kasi Lipki, Zoe wraca do kraju aby zostać zielarką. Zupełnie jak jej przodkinie. Jest też Daniel Bave, który sprawuje pieczę nad stadniną, tak samo jak hrabia Brzostowicki.
Niniejsza powieść nie odbiega od swoich poprzedniczek ani trochę. Całość jest fenomenalna. Dla mnie osobiście to hit. Zdecydowanie jedna z najlepszych sag rodzinno- historycznych jakie czytałam w ogóle. Jestem pod ogromnym wrażeniem talentu Pani Renaty Kosin. Mogę sobie tylko próbować wyobrazić ile pracy kosztowała ją ta seria. Ile skupienia, aby w żadnym momencie nie popełnić błędu. Nie pomylić losów bohaterów co, uważam, przy takiej liczbie postaci mogłoby się wydarzyć. Tutaj wszystko miało swoje miejsce, tylko na błędy go zabrakło.
Każda kolejna część była przeze mnie witana z uśmiechem i pewną dozą niepewności czy będzie równie dobra jak poprzednia. Nie zawiodłam się ani raz.
Teraz, kiedy całość jest już łatwo dostępna, zapraszam do lektury tych, którzy na ten moment czekali. Z mojej strony chciałabym jeszcze raz powiedzieć, że nie czytuję jednego tomu za drugim tej samej serii. To znaczy nie czytywałam. Do momentu cyklu „Siostry Jutrzenki”, kiedy to ciekawość chyba po drugiej części była tak wielka, że musiałam wziąć kolejną. Myślę, że to też zdecydowanie świadczy niezwykle pozytywnie o serii.
Jeśli wyszło mi z recenzji trochę masło maślane, wybaczcie. Pisząc na nowo dotykam tych emocji, które były ze mną podczas lektury. To one nie pozwalają na spokój w odniesieniu do serii twórczości Renaty Kosin.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Filia.
Ślicznie napisane. Chciałabym kiedyś dotrzeć do tej całej serii.
OdpowiedzUsuń