Kiedy
zachwyca nas dana powieść opisujemy lub mówimy o niej jako
nietuzinkowa. Często w recenzjach pojawiają się takie i podobne,
wielkie, słowa. Zawsze nie bez podstawy. Jednak w przypadku
prezentowanym teraz tytule to określenie nabiera różnych wymiarów.
Dotyka nie tylko sposobu ujęcia fabuły a również pomysłu, jak
została spisana. Już sam początek może mocno zdziwić. To
zaskoczenie nie mija aż do końca książki, który następuje
szybko także przez fakt, że liczy ona niespełna 200 stron.
Każdy
ma tyle, na ile się odważy.
Wszyscy
wiemy, jak żyje się w małych miasteczkach. A w zasadzie jakie
plotki na ten temat krążą. Brak prywatności to jedna z
największych bolączek wielu. W takim właśnie miejscu żyją
główni bohaterowie. Addie i Louise są dojrzałymi, samotnymi
osobami. Mieszkają w dużych domach, w których obok nich spokojnie
mogliby egzystować ich dzieci. Niestety jest wprost inaczej. Aby
poczuć się chociaż trochę mniej samotnym kobieta wpada na
zaskakujący pomysł. Decyduje się poprosić przyjaciela –
sąsiada, aby ten towarzyszył jej w nocy. Nie, nie chodzi tutaj o
seks. Ona też od razu jasno to zaznacza. Addie przeczuwa, że
zdecydowanie prościej byłoby jej zasypiać obok kogoś. Oprócz
tego, każdego wieczoru dużo czasu poświęcają na rozmowę o
rzeczach istotnych.
Dzięki
odwadze oboje zyskali więcej niż mogłoby się wydawać.
Bardzo
dobrze opowiedziana historia. Piękna w swojej prostocie. Nie ma w
niej miejsca na rozbudowane opisy, długie dialogi czy też zbyt
długie rozwodzenie się nad jakimś zagadnieniem. „Nasze dusze
nocą” to celny strzał. Konkretny. Dzięki tej książce czytelnik
może wyłapać, że rozmowy między bohaterami wcale nie muszą być
jasno zaznaczone. Bez znaków interpunkcyjnych bez problemu można
wyczuć, w którym miejscu mamy do czynienia z dialogiem a gdzie z
opisem.
Nie
spodziewałam się, iż powieść wywoła aż tyle emocji. Na sercu
robi się cieplej, gdy na myśl przychodzi historia Addie i Louise.
Czy trzeba dodawać, że warto sięgnąć po tę pozycję?
Dzięki za recenzję. Jestem zachęcona.
OdpowiedzUsuń