To
chyba ostatnia opinia zimowej powieści w tym roku. Wiosna za pasem,
czas więc zanurzyć się w innych klimatach. Jenn McKinlay to
autorka trylogii Bluff Point. Tworzą ją kolejno: „Zakochani po
uszy”, „Wyszczekana miłość” oraz „Z łapą na sercu”.
Książki sprzyjające odpoczynkowi, idealne na odstresowanie. Ich
lektura nie zajmie zbyt długich dni. Można je wręcz połknąć w
jeden, dwa wieczory.
McKinlay
tym razem wywołuje przed szereg Zaka i Jassie. Tych bohaterów
czytelnicy poprzednich części dobrze znają. Zachary Cane prowadzi
miejscowy browar i wiedzie samotne życie, które pod każdym
względem mu odpowiada i na pewno nie ma zamiaru go zmieniać.
Pewnego dnia, kiedy do jego drzwi pukają dwie dziewczynki z prośbą
o uratowanie kota, wszystkie plany Zaka zaczynają przybierać inny
obrót. Początkowo niepożądany.
Jassie
samotnie wychowuje córki, którym oddała całe serce i im poświęca
każdą wolną chwilę. Niepostrzeżenie do jej życia wchodzi ktoś
jeszcze. Mężczyzna. Ta relacja nie jest łatwa zważywszy na fakt,
że Jassie wiele przeszła i wciąż pamięta krzywdy wyrządzone
przez ojca jej córek. Jednak nowo poznany nie zamierza odpuszczać.
Prędko zaczyna odczuwać w stosunku do kobiety i ich dzieci coś
więcej niż zwyczajną sympatię.
Dla
mnie bez fajerwerków, zbyt prosta i przewidywalna lektura, która
upewniła mnie w tym, że powinnam się już z takowymi pożegnać.
Nie mniej jednak ta książka może dopasować się idealnie do gustu
tych dziewczyn oraz kobiet, które nie mają ochoty na wymagającą
literaturę. Może otulić, nasycić ciepłem. Nie brak w niej rodzinnej atmosfery. Walki dobra ze złem... Jeśli więc jesteście
w tej drugiej czytelniczej grupie, polecam.
Za książkę dziękuję:
Komentarze
Prześlij komentarz