Niniejsza
książka to drugi tom serii Bluff Point, którą zapoczątkował
tytuł „Zakochani po uszy”.
Można
zapierać się rękami i nogami. Można zaprzeczać. Można niczym
katarynka powtarzać, że miłość nie jest dla nas. Można być
zatwardziałym samotnikiem i nie chcieć zmieniać swojego życia. To
wszystko można robić do czasu. Bowiem kiedy uczucie zapuka do drzwi
a my mu nie otworzymy, samo wpełznie oknem. Na niego nie ma sił.
Można się bronić lecz nic to nie da. Jedynie odwlecze w czasie to,
co nieuniknione.
Carly
jest na etapie spokojnego życia w pojedynkę. Nie narzeka na
samotność. Otoczona wianuszkiem oddanych przyjaciół całkiem
dobrze odnajduje się w swoim świecie. Sytuacja ulega diametralnej
zmianie, kiedy musi wrócić do rodzinnego miasteczka. Nie robi tego
z radością, gdyż zawsze była w cieniu swoich sióstr i nie ma
najmniejszej ochoty ponownie odczuwać tych negatywnych emocji.
Carly, wraz ze swoimi nowymi zwierzakami, które otrzymała w spadku
od sąsiadki, krok po kroku na powrót zadamawia się w rodzinnym
domu, musi go dzielić z nielubianą siostrą, gdyż rodzice
zapragnęli podróżować. Akurat teraz. Dziewczyna nie ma innego
wyjścia jak usiłować porozumieć się z rozpieszczoną do granic
możliwości Giną.
Wszystko
nabiera innych barw, kiedy Carly poznaje przystojnego fizjoterapeutę.
Od pierwszych chwil można wyczuć iskry krążące pomiędzy nimi.
Brzmi pięknie, prawda? Tak cukierkowo i lekko. Jednak bohaterka ani
myśli o związku z jakimkolwiek mężczyzną. Wszyscy, którzy
przewinęli się przez jej życie a dokładniej przez łóżko, byli
na chwilę. Na szczęście, los nie pyta, czy może rozdać karty
akurat w tę a nie inną stronę. Lubi robić niespodzianki i
zatwardziała w swoich postanowieniach Carly właśnie ma szansę się
o tym przekonać.
Chociaż
w „Wyszczekanej miłości” prym wiedzie singielka Carly,
czytelniczki spotkają w książce również kilka wzmianek o Mac i
Gavinie czyli o głównych bohaterach „Zakochani po uszy”. Bardzo
podobają mi się tytuły książek serii Bluff Point, są urocze,
pomysłowe. Podobnie rzecz ma się z okładkami obu części, choć
są trochę mylące. Można spodziewać się bowiem, że w ich fabule
odnajdziemy wiele wątków ze zwierzakami w roli głównej. Niestety,
jest zupełnie odwrotnie. Stanowią tło dla całej historii, która
jest lekka ale chwilami aż zanadto mdląca. Zbyt dużo w niej
monotematyczności. Opowieść skupia się mocno na pewnym wątku, co
staje się chwilami naprawdę męczące. Drugi tom jest, według mnie
znacznie słabszy od poprzednika. Jak będzie w przypadku finałowej?
Nadal mam chęć się o tym osobiście przekonać. Jeśli lubicie
takie książki, w których fabuła nie toczy się w zastraszającym
tempie, jeżeli macie ochotę na powieść aż chwilami do przesady
lekką, na jeden wieczór, zachęcam do sięgnięcia po tę pozycję.
Sprawdzi się.
Za
książkę dziękuję
Komentarze
Prześlij komentarz