Owa
książka była dla mnie niesamowita i bardzo zaskakująca ale w
innym tych słów znaczeniu, nie tym pozytywnym. Nie spodziewałam
się, że po lekturze można mieć aż taki chaos. Nie sądziłam, iż
nie będę miała kiedykolwiek chęci pisać o jakiejś książce. A
jednak to się stało i piszę.
Akcja
książki ma na celu tylko jedno: odszukać Melanię. Dlaczego
zniknęła i gdzie przebywa tego nie wie nikt. Narzeczony zaginionej
budzi się w niedzielny poranek. Wokół siebie ma dowód na to, że
poprzedniego dnia zabawa była bardziej niż udana. To znaczy chyba
taka była... Igor niczego nie pamięta! Nie zajmuje mu długo
ustalenie faktu, że Melania zniknęła. Pierwszym krokiem jaki
podejmuje jest odwiedzenie sąsiadów oraz znajomych, przecież ktoś
coś wiedzieć musi. Niestety te bliskie poszukiwania nie przynoszą
spodziewanych efektów. Igor rusza w dalszą drogę. W czasie podróży
dowiaduje się wielu rzeczy o sobie, o których nigdy wcześniej nie
miał pojęcia, że istnieją i że można się w ogóle nad nimi
zastanawiać. Jednak to nie wszystko. Mężczyzna poznaje również
inne, nieznane dotychczas, oblicza swojej ukochanej.
Dlaczego
kobieta zaginęła? Gdzie przebywa? Dlaczego wchodząc w związek nie
ujawniła całej prawdy o sobie? Odpowiedź znajduje się w książce
ale żeby ją poznać, trzeba uzbroić się w morze cierpliwości.
Pomieszanie z poplątaniem tutaj jest na porządku hmmm kartkowym?
:), chwilami można naprawdę się zacząć zastanawiać, co czytamy,
o czym i po co. To nie jest typowo spisana historia. Wiele tu luk,
lukru, przerysowania rzeczywistości. Niestety nie odnalazłam tu
tego, czego zawsze szukam w literaturze obyczajowej. Owszem, lubię
jak autorki czymś zaskakują, nie piszą po to by pisać ale nie
popadajmy w skrajności. Może kiedyś jeszcze do niej powrócę i tę
recenzję wyrzucę do kosza a na jej miejsce powstanie całkiem inna?
Może...
Jak
przeczytacie, dajcie znać co sądzicie.
Za
egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Rebis.
Komentarze
Prześlij komentarz