Z
drugimi i kolejnymi tomami sag różnie bywa. Często podchodzi się
do nich ze sporą dozą ostrożności a może nawet niechęcią.
Pierwszy tom zdobył nasze uznanie, więc istnieje obawa, czy pisarz
nie zatracił gdzieś tego czegoś, co nas ujęło. Ale czasami
podczas rozpoczęcia lektury drugiej części towarzyszy nam spokój
i pewność, że czar, jaki rzucił na nas autor w pierwszym tomie,
będzie trwał. Dokładnie tak (z pewnością, iż będzie to wyborna
uczta) podeszłam do książki „Jesienny poniedziałek”
Stanisława Krzemińskiego, który to swoją premierę miał we
wrześniu. Wydawnictwo Znak zatroszczyło się o piękną oprawę
powieści, która przyciąga wzrok, intryguje i nie sposób przejść
obok niej obojętnie.
Choć
treść nie odstawała w żadnym miejscu od tego pierwszego, to drugi
tom czytało się inaczej ze względu na serialową adaptację
powieści, w którą tak jakoś samoistnie dałam się wciągnąć.
Podczas lektury „Iskry” jej bohaterowie moja wyobraźnia zupełnie
inaczej widziała bohaterów a inaczej kiedy pochłaniałam kolejne
akapity „Jesiennego poniedziałku”. W drugim przypadku Lala
przybrała postać Julii Rosnowskiej, Marynia to Paulina Gałązka a
Alina jawiła się w myślach jako Katarzyna Zawadzka. Więc jeżeli
macie przed sobą lekturę dwóch pierwszych tomów, nie
zastanawiajcie się tylko czytajcie a później zerknijcie na ekran.
Na pewno wtedy sami wykreujecie bohaterów.
Rok
1918. Konflikt zbrojny nieodwracalnie zmienia świat. Już nigdy nie
będzie tak, jak przed rozpoczęciem wojny. Bieg życia nie pozwala
na spokój serca. W myślach wielu rodzi się pytanie, kiedy Polska
powróci na mapę Europy. Czy w ogóle ją jeszcze tam zobaczą.
Właśnie podczas takiej niestabilnej atmosfery trzy siostry bardzo
chcą zaistnieć w tym męskim świecie. Planują zrealizować pomysł
prowadzenia gazety o dwuznacznej nazwie Iskra. Dlaczego ma ona
dwojakie znaczenie? Odpowiedź znajdziecie w lekturze. Obok działań
„zawodowych”, dziewczęta muszą zmagać się z wieloma
prywatnymi „zawieruchami” w swoich sercach. Szalona,
nieokiełznana Lala tęskni za Ludwigiem, Marynia za Szymonem a
Alina... w końcu i do niej nieśmiało uśmiechnie się szczęście. Jakby do
tego jeszcze dołożyć życie rodzinne, w którym nieodzowny prym
wiedzie seniorka rodu Emilia wciąż nie potrafiąca dogadać się z
synową... wychodzi naprawdę barwna historia mocno osadzona w
Mieście Królów.
Nie
sposób nie pokochać pióra Krzemińskiego. Z wielką pasją,
rozmachem i oddaniem kreuje postaci, obok których nie można przejść
obojętnie. „Jesienny poniedziałek”, idealna powieść bez
żadnego ale. Uważam, iż autor ustawił sobie wysoko poprzeczkę
ale sięgnął jeszcze wyżej.
„Iskra”
i „Jesienny poniedziałek” to pierwsze dwie części. W cyklu
„Drogi do wolności” ma być aż osiem książek. Uczta zatem
dopiero się rozpoczyna. Z niecierpliwością czekam na listopad,
kiedy to światło dzienne ujrzy „Zawierucha”. Jak potoczą się
losy sióstr Biernackich? Czy do małżeństwa Ignacego i Anny zajrzy
wreszcie szczęście? Sądzę, że po TAKIM wstępie wszyscy
wypatrujemy premiery kolejnej części.
Dotychczas
jest to najlepsza seria jaką przyszło mi czytać w 2018 roku.
Polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz