Zojka
po raz drugi rozbawia swoją wyjątkową umiejętnością pakowania
się w kłopoty, ale też przy okazji rozczula niezwykłą
wrażliwością. Gdy coś zagraża bliskiej jej osobie potrafi
walczyć jak lwica. Wtedy nie ma dla niej rzeczy niemożliwych.
Kiedy
główna bohaterka biega w poszukiwaniu tematu na kolejny tekst do
gazety, niespodziewanie znika … babunia Łyczakowa. Przerażona
Zojka, która doskonale ją zna i wie, do czego staruszka jest
zdolna, nie zamierza bezczynnie czekać na powrót babci. Zaczyna
działać. Na dobrą sprawę to tylko ona przejęła się zniknięciem
starszej pani, ponieważ reszta rodziny zgodnie twierdzi, że skoro
„wyszła to i wróci”, a policja... cóż akurat w myślach
aspiranta Chochołka króluje ktoś inny, niż zaginiona. Aby ratować
babunię, Zojka nie cofnie się przed niczym. Zostaje klientką biura
matrymonialnego, skosztuje karpackiej kuchni a nawet jest gotowa na
napaść!
Jak
się okazuje, podczas poszukiwań Zojka doświadczy wielu przygód, o
których nie będzie potrafiła prędko zapomnieć.
Joanna
Szarańska po raz drugi zaprasza nas w progi domku babuni Łyczakowej,
która, mogłoby się wydawać, że zawsze, poczęstuje herbatą i
uraczy miłą pogawędką. Niestety nie tym razem. Pisarka
postanowiła nas zaskoczyć. Teraz poszukamy staruszki zamiast
zasiąść z nią do stołu.
„Do
zakochania jeden rok” to tytuł pełen ciepła i uśmiechu ale
chwilami mrożący krew w żyłach. Czytelnik już od pierwszych
podrygów z książką zostaje wciągnięty w głąb wydarzeń i z
zaangażowaniem śledzi akcję, która z każdą chwilą nabiera
tempa. Przy okazji tej lektury przekonamy się, że wiek nie gra
żadnej roli, kłamstwo zawsze wyjdzie na jaw i zadamy sobie pytanie,
czy naprawdę warto bezwzględnie rzucać się w ramiona drugiej
osoby. Ponadto Joanna Szarańska osadza swoją historię w mieście i
miasteczkach, do których jeszcze w literackim świecie nie
zawitałam. To też sprawia, że jej powieści są wyjątkowe.
Polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz