Powieści
Magdy Kordel czytelniczki kochają za to ciepło, którym napełnia
swoich bohaterów. Za plastyczność i elastyczność opisów. Za
błyskotliwy nie narzucający się humor. Za to, że zawsze w tych
pozycjach wychodzi słońce, które ma szansę rozgrzać serca
czytelników. Zawsze jest czas na miłość i przyjaźń. Zawsze
można w nich bez trudu odszukać ogromne pokłady dobra. Gdyby
bohaterowie żyli w rzeczywistości, nasz świat byłby lepszy,
byłoby w nim znacznie więcej uśmiechu. Szkoda, że słodko
czarująca Klementyna zamknięta jest w stronach książek
wchodzących w cykl „Miasteczko”. Z pewnością wiele kobiet po
lekturze, szybko wyszukałoby adres cukierni, którą prowadzi, by
osobiście poznać tak życzliwą i wyjątkową osobę. Myślę, że
w obecności Klementyny chciałoby się nie tylko skosztować jej
pięknych cukierniczych wyrobów, lecz też napełnić się jej
ciepłem.
Coraz
to nowsza książka i żadnego znudzenia. Wręcz przeciwnie. Po
odłożeniu powieści natychmiast pojawia się wielka chęć
sięgnięcia i poznania kontynuacji historii. Nie mam pojęcia, jak
pisarka to robi. To chyba czary. Albo nie... to po prostu talent.
Niezmiennie zachwyca mnie fakt, że czytając jej powieści
wyobraźnia działa na wzmożonych obrotach, to niesamowite. Tak samo
jak w przypadku Malowniczego, tak samo Miasteczko zachwyca swoim
subtelnym urokiem.
Bohaterzy
odnaleźli swoje miejsce. Jest nim właśnie Miasteczko. Chociaż
Klementyna ma problem, by osiąść gdzieś na stałe, chyba
wszystkie znaki na ziemi i niebie mówią wyraźnie, że już czas.
Czas na zmiany. Dobre zmiany bo z drogimi sercu osobami. Cokolwiek by
się w życiu nie działo, ma wsparcie. Pogubiona Agata, choć żyje
trochę w swoim świecie, w odpowiednich momentach potrafi trzeźwo i
dobitnie walczyć o dobro najbliższych. Kuba już nie zamierza
czekać. Chce kochać tu i teraz, chce troszczyć się o Klementynę,
jej córkę i babkę. Dobrochna swoim podejściem do rzeczywistości,
nie raz bardzo dojrzałym jak na swój wiek, a nie raz adekwatnym dla
kilkulatki, sprawia, że zawsze w ich rodzinie jest czas na uśmiech.
Przed
fanami Kordel kolejna wspaniała uczta. Jak zwykle kończy się zbyt
szybko. Jeśli jeszcze nie znacie powieści z cyklu „Miasteczko”,
gorąco zachęcam do nadrobienia zaległości. „Serce w
skowronkach” to pełna emocji, wyjątkowa opowieść, w której
wszystko chwyta za serce a szczególnie koniec. Nie pozostało teraz
nic innego, jak tylko oczekiwać trzeciego tomu.
Za
egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Znak.
Komentarze
Prześlij komentarz