Natalia
Sońska oddaje w ręce czytelników kolejną książkę. Czego można
się w niej spodziewać? Na pewno tego, że nie serwuje po raz
kolejny wątku zażyłej kobiecej przyjaźni. Na to miejsce wskakuje
silna siostrzana więź. To dobre posunięcie pokazuje, że pisarka
nie tkwi w jednym obranym wcześniej punkcie tylko wychodzi naprzeciw
nowemu. To pozwala czytelnikowi odetchnąć, że ma przed sobą coś
świeżego. Po za tym też pojawiają się bohaterowie nie tylko
pełni empatii, sympatyczni, szczerzy, dojrzali ale to, co cieszy i
jest nowe w twórczym dorobku Sońskiej to fakt, że mają oni mocno
zarysowaną przeszłość.
Jagoda
piecze ciasta i ciasteczka. Gdy zajmuje stanowisko pracy, jest w
swoim żywiole. To zajęcie pomaga jej odsunąć ponure myśli o
nadchodzących trudach związanych z rozwodem. Ponadto wsparcie
rodzeństwa, a szczególnie jednej siostry, powoduje, że Jagoda nie
czuje się samotna a wręcz przeciwnie, bardzo potrzebna. Niestety,
nie cała rodzina jest przychylnie nastawiona. Konserwatywni,
nieprzejednani rodzice nie potrafią przejść do porządku dziennego
nad tym, że jedna córka przygotowuje się do rozwodu, a druga...
cóż popełniła błąd, który w ich odczuciu nigdy nie powinien
się pojawić. Ta sytuacja jeszcze bardziej wiąże ze sobą siostry.
Tomasz
jest pogrążonym w żałobie wdowcem. Nie potrafi podnieść się po
śmierci żony. Przyjaciele usiłują pomóc mężczyźnie stanąć
na nogi i wziąć życie w garść. Kiedy los kieruje jego kroki do
„Słodkiej”, mężczyzna zaczyna dostrzegać światło w tunelu,
do którego wtargnął, by spokojnie zaczekać na lepszy czas i z
którego chcieli wyciągnąć go przyjaciele. Czy mężczyzna będzie
w stanie otworzyć się na nowe uczucie?
Tradycji
po raz kolejny staje się właśnie zadość. Piszę opinię o
powieści Natalii Sońskiej przed oficjalną datą premiery. Ta
przypada w dniu jutrzejszym. W księgarniach zrobi się bardzo
słodko, sympatycznie i miło za sprawą różowej okładki jaką ma
ta książka. Powieść jest jak zwykle skreślona lekkim, subtelnym
stylem, który pozwala na spokojne dryfowanie po falach historii.
Natalia, choć zaskakuje nowym powiewem, nadal pozostaje przy pięknej
dojrzałej miłości, o której marzy każda kobieta. Powieść czyta
się szybko i z przyjemnością jednak z małymi zgrzytami. Irytowały
mnie liczne ubytki w słowach oraz powtarzany zwrot opisujący
Jagodę: „siostra Agaty” nawet jeśli dialog nie toczył się
pomiędzy nimi.
Za
egzemplarz dziękuję Czwartej Stronie.
Komentarze
Prześlij komentarz