Kolejna
książka Joanny Szarańskiej ujrzała światło dzienne dzięki
Czwartej Stronie, której bardzo dziękuję za egzemplarz
recenzencki. Zabawna, ciepła, pełna słońca, uśmiechu ale przede
wszystkim bystra kryminalna historia, która wprawia w dobry nastrój,
niweluje smutki. Osadzona w pięknych Małopolskich rejonach jest
powiewem świeżości na rynku wydawniczym, gdzie roi się od
książek, których fabuły biegną w zatłoczonych metropoliach.
Szalona bohaterka, która wiedzie życie usłane zabawnymi zwrotami
akcji, staje się wyśmienitą przyjaciółką każdej czytelniczki.
Czytając nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że gdyby na drodze
Zojki stanęła Kalina, lub na odwrót, dziewczyny porozumiewałyby
się bez słów. Są do siebie bardzo podobne szczególnie pod jednym
względem. Kłopoty to ich specjalność.
Zojka
jest początkującą dziennikarką. Chciałaby znaleźć pracę w
zawodzie ale ewidentnie poszukiwania jej nie wychodzą, ponieważ
oczekiwania, barwne, optymistyczne, z jakimi weszła w „dorosły”
świat brutalnie zderzyły się z szarą rzeczywistością. Kiedy
spływa do niej prośba rodziców, aby zaopiekowała się babunią...
Zojka powraca w swoje rodzinne strony kompletnie nie świadoma tego,
że jej pobyt w wiosce nie będzie wiązał się tylko z dotrzymaniem
towarzystwa staruszce. Bo u Zojki przecież nie może być normalnie
i spokojnie. Gdy w jej torebce zostaje znaleziony przedmiot, który
zdecydowanie nie powinien tam się znajdować, rusza lawina kolejnych
zdarzeń. A pomyśleć, że dziewczyna miała tylko otoczyć opieką
babunię...
Częste
wizyty na komisariacie i praca na niby... czego jeszcze w swojej
egzystencji doświadczy Zojka?
Świat
Zojki to miejsce, gdzie dosłownie wszystko zdarzyć się może.
Dziewczyna jest wyrazista i bardzo charakterna, co jest jej wielkim
atutem. Przez tarapaty, w jakie z łatwością się pakuje nie można
odmówić jej autentyczności. Reszta bohaterów również nie jest
nijaka, szczególnie babunia Łyczakowa! To nietypowa staruszka,
którą każdy z nas zapewne chciałby mieć w rodzinie.
Rzeczywistość stworzona przez Szarańską pomimo tego, że jest
fikcyjna to mogłaby mieć odzwierciedlenie w naszej codzienności, a
może ktoś rzeczywiście ma takie szczęście i co krok wpada w
kłopoty i czytając tę książkę stwierdzi, że to powieść o nim
samym. To lektura doskonała na popołudniowy relaks. Pisarka
wykonała kawał dobrej pracy. Bardzo lubię humor, jakim tryska,
ciepło jakim faszeruje swoje postaci. Zawsze piszę o tym, że
autorka ma swój niepowtarzalny styl... ale w tym przypadku akurat od
razu nasunęło mi się na myśl, że Kordel i Szarańska byłyby
bardzo zgranym duetem we wspólnej książce. Cieszę się, że
„Kłopoty mnie kochają” to pierwsza część serii. Już
zacieram ręce po więcej.
Komentarze
Prześlij komentarz