Książek, które można przypisać do literatury kobiecej, jest mnóstwo. Ich fabuły często się powielają sprawiając niesmak u czytelniczek. Ze świecą szukać powieści zupełnie innych, porywających, sprawiających, że uśmiech podczas lektury nie schodzi z twarzy a serce wywija koziołki z radości, iż w końcu jest to coś nowego. Magdalena Trubowicz swoją najnowszą pozycją wychodzącą od Czwartej Strony, pokazuje, że literatura może rozbłysnąć, zaczarować. Żeby powieść przyciągnęła uwagę wcale nie musi być nasycona miłosnymi uniesieniami, zdradami, kłamstwami. "Kącik zagubionych serc" to powiew świeżości. Na prawdę warto się z nim zapoznać.
Po nieudanym małżeństwie bardzo trudno zaufać po raz drugi mężczyźnie. Jednak Wanda spróbowała, poślubiła Andrzeja. Oczywiście miał być happy end ale wyszło jak wyszło. Zdradzona po raz drugi oparcie znajduje w swoim szybko dorastającym synu. Po latach spędzonych w domowych pieleszach, postanawia szukać zatrudnienia. Bez doświadczenia. Nie jest łatwo ale w końcu obejmuje stanowisko w biurze matrymonialnym "Kupidyn w spódnicy". Od tego właśnie momentu w jej życiu rozpoczyna się całkiem nowy rozdział. Wanda będzie również zmuszona podjąć trudną decyzję, przed którą stanie po niespodziewanej śmierci właścicielki biura.
Siła głównej bohaterki jest niewątpliwie godna podziwu. Kobieta nie poddaje się tylko walczy o lepszy byt dla syna i dla siebie. Jest zawzięta. Może być wzorem do naśladowania.
"Kącik zagubionych serc" - książka lekka, przyjemna ale niebanalna, nieszablonowa. I za to ją tak polubiłam. Czuję przesyt pozycjami, w których na dobrą sprawę nic się nie dzieje. Magdalena Trubowicz miała rewelacyjny pomysł i świetnie przelała go na papier. Przy tej powieści nie sposób nie roześmiać się lub choćby uśmiechnąć. Wprawia w dobry nastrój, relaksuje. Czego chcieć więcej?
Komentarze
Prześlij komentarz