Sylwetki Krystyny Mirek nie trzeba już specjalnie przybliżać. Zdobyła bowiem już dawno serca całej rzeszy czytelniczek. Jej powieści charakteryzują się ogromną dawką dobrych emocji, które zakorzeniają się w sercu na długo. W historiach, które wychodzą spod jej pióra czuć jej maksymalne oddanie, precyzyjność zupełnie tak jakby wyszywała piękny obraz. Sięga po to co najważniejsze w życiu czyli miłość, dodaje szarą prozę codzienności by zaraz rozjaśnić ją pięknymi tęczowymi kolorami, które wychodzą wtedy gdy pozbędziemy się strachu a zaczniemy żyć pełnią, jak mówią słowa ostatnio znanej piosenki "Zacznij na sto, nie na pięć procent żyć".
Trzydziestoletnia Kornelia wciąż mieszka w rodzinnym domu. W swoim małym pokoju chowa nie tylko słodycze ale także wszystkie smutki oraz łzy, a tych wciąż przybywa. Kobieta piastuje stanowisko nauczycielki fizyki i ... jest nieszczęśliwa. Nie akceptuje siebie przez tuszę, z którą od najmłodszych lat stara się walczyć matka Kornelii. Wpajano jej, że samodzielne kroczenie przez życie nie jest dla niej, iż jest skazana na to jedno małe pomieszczenie, nigdy nie osiągnie nic więcej. Dziewczyna egzystuje więc... bez entuzjazmu. Marzenia o miłości są poza jej zasięgiem, tak właśnie uważa. Jej serce darzy uczuciem pewnego mężczyznę, który nie raczy zaszczycić nauczycielki swojego syna przychylniejszym spojrzeniem. Wszystko zaczyna ulegać zmianie, kiedy Kornelia dowiaduje się, że jest chora. Szybko, bez dokładnej diagnozy, stwierdza, że to musi być coś poważnego i zaczyna żyć. Chce wszystko nadrobić nim jej czas się skończy. Pod wpływem impulsu zatrudnia się u ojca swojego ucznia jako pomoc domowa. Jednym, czego pragnie to być blisko Leonarda, choć wie, że nie ma szans na szczęście u jego boku. Nad wszystkim ktoś czuwa.. Adelina poznana zupełnie nie spodziewanie, pełna mądrości, pomoże Kornelii wyjść z dołka, obdarzy przysłowiowym "kopem". Główna bohaterka w końcu zrozumie, że nie warto wchodzić do cudzych ogrodów, a warto założyć swój.
Czasami szukamy miłości tam, gdzie jej nie ma. To jednak wcale nie znaczy, że nie czeka ona na nas gdzie indziej lub, że to nie jest dobry czas na uczucie. Błądzimy, bacznie obserwujemy nie tam, gdzie trzeba. Zanim znajdziemy szczęście i spełnienie z kimś musimy nauczyć się akceptować i lubić siebie. Kornelia, wciąż przekonana, że to tusza jest winna jej nędznemu życiu, przeżyje szok, kiedy okaże się, iż jej teoria jest nie prawdziwa, a marzenie o pełnym miłości związku nie jest wcale odległym snem...
Kolejna książka słynnej autorki. Może pomyślicie, że nic nowego już nie sposób stworzyć. Świat wykreowany dla nowych bohaterów będzie bardzo podobny do tych znanych z poprzednich historii. Jeśli tak właśnie sądzicie, to się miło rozczarujecie. Krystyna Mirek po raz wtóry pokazuje, że potrafi zaskoczyć błyskotliwym całkiem nowym pomysłem. "Słodkie życie" jest opowieścią, która pobudza i motywuje do działania. Pokazuje, że nie warto skupiać się na własnych kompleksach bo wtedy tracimy cenne minuty szczęścia. Warto pamiętać, że od nas zależy, czy będziemy radośni, czy będziemy doceniać otaczający nas piękny świat. Szczęście nosimy w sobie. Po tej lekturze wiara w siebie znacząco wzrasta. Polecam!
Za możliwość przedpremierowego przeczytania dziękuję Wydawnictwu Filia.
Komentarze
Prześlij komentarz