Ile ludzi stąpa po tej
ziemi, tyle różnych życiowych historii. Każdy ma w sobie coś
wyjątkowego, chociaż nikt nie jest idealny. Nosimy w sobie
przeróżne uczucia, wspomnienia mniej lub bardziej bolesne, chcemy
zapomnieć o przeszłości a może pragniemy zapamiętać każdy jej
szczegół. Wszystkie doświadczenia ubogaciły nasze wnętrze,
dzięki nim staliśmy się tacy, jakimi mieliśmy się stać.
Z chęcią czytam
debiuty. Już nie raz z radością oznajmiałam, że wyczuwam
wyjątkowe pióro nowej, zdolnej autorki. Było tak przy pierwszym
dziele Joanny Szarańskiej, Natalii Sońskiej... teraz coś podkusiło
mnie, aby zagłębić się w treść książki "Pod skrzydłami
miłości". Jak zawsze w przypadku Czwartej Strony przyciągająca
oko okładka, rekomendacja Natalii...
Piotr to odważny, silny
mężczyzna. Nikogo nie dziwi fakt, iż jest strażakiem. Ratując
życie innych, sam naraża się na szereg niebezpieczeństw. Kiedy
wraz z załogą rusza po raz kolejny na pomoc, nie jest to dla niego
nic nadzwyczajnego. Ot, pojawiło się następne zgłoszenie i należy
podać dłoń potrzebującemu. Jednak tym razem będzie inaczej.Piotr
ratuje pewną dziewczynę, która cudem uniknęła śmierci. Widać
ma na tym świecie jeszcze pozostać i przemienić swoje życie, a na
prawdę jest co zmieniać. Żonaty, o wiele lat starszy od niej
mężczyzna sprawił, iż to wokół niego kręcą się wszystkie
myśli Marty. Wystarczy krótka wiadomość, aby dziewczyna porzuciła
zajęcia i z rumieńcem oczekiwała kochanka. Wciąż żywi gorącą
nadzieję, że mężczyzna poinformuje żonę o odejściu do innej
młodszej, pełnej namiętności kobiety. Jak zawsze w takim
scenariuszu musi pojawić się płacz, rozpacz. To właśnie
obserwujemy na kartach książki. Te negatywne, tak silne emocje,
które postanowiły złapać Martę w swoje szpony, sprawiają, że
kobieta ulega wypadkowi...
Nagłe spotkanie Piotra
w życiu uratowanej kobiety okazuje się zbawienne. Marta otwiera
oczy i dostrzega swoje zachowanie sprzed kilku, kilkunastu miesięcy.
Jest zmuszona przyznać rację przyjaciółce, która usiłowała
pomóc jej wybrnąć z układu, w jaki weszła.Czytelnicy jednak nie
muszą obawiać się, że książka jest cukierkowa, ponieważ z
momentem kiedy Marta i Piotr rozpoczynają wspólną wędrówkę
przez życie, odzywa się przeszłość. Bolesne, trudne
doświadczenia przypominają o sobie i należy wyjawić je drugiej
stronie, a to wiąże się z ryzykiem odrzucenia, niezrozumienia.
Chcąc budować związek na mocnych fundamentach, trzeba rozpocząć
od prawdy...
Pierwsza
książka Izabeli M. Krasińskiej jest opowieścią o miłości,
która potrzebuje czasu, aby rozkwitnąć. Niczego nie można dostać
na pstryknięcie palcami.Trzeba uzbroić się w cierpliwość,
zakasać rękawy i pracować. Przede wszystkim nad sobą dla siebie
oraz ukochanej osoby. Tylko w ten sposób będziemy przybliżać się
do upragnionego celu. Marta i Piotr to ludzie z bagażem doświadczeń.
Bagażem ciężkim, trudnym. Najchętniej pozbyliby się go przy
pierwszej możliwej okazji, lecz jeśli wspólnie będą nieść te
trudności, jakie napotkali na swojej drodze w przeszłości, nie
będą już tak ciążyć... Pytanie tylko czy druga osoba zechce
pomóc w dźwiganiu, czy ciężar, jaki spoczywa na
barkach partnera nie jest zbyt wymagający? Byt głównych bohaterów
na naszych oczach przebierze całkiem inny wymiar. Lepszy,
pełniejszy, wartościowszy... Często trzeba długo błądzić we
mgle, z klapkami na oczach zanim odważymy się na zmianę... Jedna
osoba jest w stanie zmienić całe nasze życie...
Długo zwlekałam z napisaniem tej opinii ze względu na to, że do końca nie wiem, co sądzę o powieści "Pod skrzydłami miłości". Fabuła przypadła średnio przypadła mi do gustu. Niektóre wątki rzeczywiście zdobyły moją aprobatę, ale nie było ich wiele. Rozpoczęłam przygodę z tą lekturą z dużą ciekawością, lecz z każdą następną stroną to zainteresowanie spadało... Momentami czułam znużenie oraz rozdrażnienie, ponieważ akcja była zbyt prosta. Postanowiłam jednak, że sięgnę po kontynuację tego tytułu. Chciałabym zobaczyć, jak autorka rozwinie skrzydła i czy wykreuje dla swoich postaci rzeczywistość, w której zatonę z prawdziwą przyjemnością.
Komentarze
Prześlij komentarz