
Wydawnictwo Prozami po raz kolejny zafundowało mi na prawdę bardzo miłe chwile przy lekturze, którą wypuściło na światło dzienne. Dziękuję! Rozpoczynając przygodę z (jak mi się wydawało) zwariowaną bohaterką posiadającą czasami dziwne pomysły, zastanawiałam się czy mój entuzjazm nie zostanie szybko ostudzony. Miałam mieszane uczucia. Okładka pozwala myśleć, iż będziemy mieli do czynienia z czymś cukierkowym, nonszalanckim, prostym, łatwym i zabawnym. A może ostatnie słowo powinnam postawić na pierwszym miejscu? Chciałam zmierzyć się z nietuzinkową fabułą, właśnie z takim zamiarem sięgnęłam po "Zawieruchę..." Po pierwszych przeczytanych stronach stwierdziłam, że styl, jakim posługuje się autorka, nie mogę dołączyć do gatunku "ulubionych". Postanowiłam jednak brnąć do przodu. Podjęłam słuszną decyzję, ponieważ z każdą kolejną stroną coraz bardziej wnikałam w świat Olgi czyli...
Tytułowej Zawieruchy. Dziewczyny, przy której niemożliwością jest pozostanie obojętnym. Ma ona w życiu pod górkę ale teraz to już kumulacja! Olga nie ma szczęścia do mężczyzn a i z tą jej pracą bywa różnie. My poznajemy ją gdy traci grunt pod nogami. Znajduje się na zakręcie. Na prawdę jej współczułam. Ile razy my mamy ochotę uciec przed problemami? Jak często błagamy los aby za pomocą czarodziejskiej różdżki rozwiązał wszystkie kłopoty? 27-latka postanawia postawić na jedną kartę. Opuszcza rodzinny, ciepły dom i wyrusza w podróż, u której celu znajduję się Rena - siostra Olgi. Gdy bohaterka dociera na miejsce... momentalnie zaczyna tęsknić za Polską. Ale trochę dziwnie byłoby już na drugi dzień po przylocie do Kanady wnosić walizki na pokład samolotu lecącego do Ojczyzny, więc zniesmaczona atmosferą, osamotniona Zawierucha pozostaje u Reny. Zdarzenia, jakie czekają na nią podczas pobytu, przyprawią ją i czytelnika o nie jeden zawrót głowy. Olga ma szansę zacieśnić relacje z siostrą, o której w gruncie rzeczy bardzo mało wie ale również pozna ciekawych ludzi a z nimi spadnie na nią wiele, na prawdę wiele niespodzianek. Nie zawsze miłych. Zdumiewające, że dziewczyna na początku nie dopuszczająca do siebie myśli, że za granicą może poczuć się dobrze, po pewnym czasie nie tęskni za domem. A to dzieje się nie tylko za sprawą Reny i jej przyjaciół ale również dzięki pewnemu Błękitnookiemu...
"Zawierucha w wielkim mieście" to powieść, przy której z łatwością przychodzi odprężenie. Fabuła jest niewątpliwie ciekawa. Pokuszę się o stwierdzenie, że akcja nabiera tempa a w czytelniku pojawia się większe zainteresowanie, gdy Olga rusza na podbój Kanady. Tematy jakie napotykamy to zdrada, zemsta, zazdrość ale i miłość. Nie można powiedzieć, że jest to cała gama, lecz wierzcie nie jest nudno. Główna bohaterka swoje niepowodzenia zawdzięcza tylko i wyłącznie swojej niefrasobliwości. Nie ma nosa do ludzi... a więc z tego faktu wynikają same kłopoty. Jak sobie z nimi poradzi? Czy postanowi się zmienić?
Po lekturze stwierdziłam, że główna bohaterka wcale nie jest tak bardzo zwariowana, początkowe przypuszczenia okazały się mylne.... Bez dwóch zdań książkę warto przeczytać. Nie dajcie się zwieść pozorom. :)
Bardzo zachecajaca... chetnie przeczytam
OdpowiedzUsuń