Zima, mnóstwo śniegu, przystrojony świątecznie Gdańsk i cztery siostry. Po raz trzeci odwiedziłam tę przesympatyczną rodzinę, by sprawdzić, czy Albert podwinie rękawy i spróbuje swoich sił w swataniu. Byłoby to już jego trzecie podejście. Biorąc pod uwagę, że już ma dwóch zięciów i dwoje wnucząt... miałam rację. Nie spoczął na laurach. Dziewczyny nie mogą uwierzyć, że w tym roku tata odpuści. Jest dla nich jasne, że muszą się szykować... już wiedzą na co. Kiedy w ich progu staje Robert, jego pojawienie się budzi coś uśpionego w Leonie. Pamiętacie? To wierny przyjaciel przede wszystkim całej czwórki. Czy w końcu będzie to odpowiedni moment, by pójść o krok dalej? Nabrać odwagi? Tylko ta klątwa wciąż nie daje spokoju. A jak się nie uda? I podzieli los swoich męskich przodków? Na szczęście nie jest sam. Są siostry, które chyba dobrze widzą na kogo Leon patrzy dłużej... „ Miłość pod skrzydłami anioła” zaczarowała mnie od pierwszych słów. Piękna, zimowa historia. W mojej gło...