W listopadzie naszła mnie chęć na ponowne obejrzenie filmu pt. „Uwierz w Mikołaja”. Chętnie też po raz drugi przeczytałam książkę, teraz wydanie rozszerzone. Adaptacja spodobała mi się bardziej niż w zeszłym roku, powieść natomiast bez zmian. Rewelacja. Jedna z najlepszych świątecznych jakie kiedykolwiek czytałam.
Garstka postaci, bardzo prawdziwych, takich „naszych”, zmierza ku świętom Bożego Narodzenia. My, czytelnicy, towarzyszymy im w tej drodze. Jest zabawnie za sprawą domu seniora „Happy End”. Spotykają się tam różne osobowości, które nie mogą narzekać na nudę w swoim towarzystwie, choć prawie każdemu kogoś jeszcze brakuje. Pani Sabina nie chce się przyznać, że czeka na wnuczkę, która mieści się tylko w obrębie jej wyobrażeń. Pani Eleonora przez cały czas „się wybiera” i koniecznie musi mieć wykonany makijaż. Przez co wywołuje u właścicielki domu palpitacje serca. Pan Zenon z kolei wciąż wyrywa laski. Jest jeszcze pani Jagoda, która niezwykle celnie potrafi wszystko podsumować i to tylko dwoma słowami.
Agnieszka jest wnuczką Heleny. Zawsze wspólnie spędzały święta Bożego Narodzenia, jednak w tym roku może być całkiem inaczej. Dziewczyna nie chce pozwolić na zerwanie z tradycją i rusza na poszukiwanie babci. Los, jak to ma w zwyczaju, wszystko komplikuje, aby później wyprostować ścieżki. Tak więc Agnieszka musi uzbroić się cierpliwość, co nie będzie takie trudne, jak to wcześniej podejrzewała. Pomoże jej w tym Mikołaj. Niekoniecznie święty. Oj nie.
Na kartach „Uwierz w Mikołaja” poznajemy również Annę oraz jej córeczkę Zosię. Ich historia, choć trudna i pełna bólu, także wprowadza w serce czytelnika ciepło i w ostatecznym rozrachunku spokój tak często pożądany. Najnowsza powieść Magdaleny Witkiewicz jest idealna pod każdym względem. Można bez problemu zatracić się w fabule. Poczuć mróz na policzkach, ogrzać dłonie przy kominku, utonąć w zakochanych oczach, usłyszeć dobre słowo oraz dźwięki świątecznych piosenek. Podczas lektury wyobraźnia pracuje na zwiększonych obrotach. Wersja rozszerzona z okładką filmową skrywa jeszcze jedną postać, którą warto poznać. Zastanawiam się czy aby „Telefon do Mikołaja” nie jest właśnie między innymi jej poświęcony? Koniecznie muszę to sprawdzić!
Komentarze
Prześlij komentarz