Przejdź do głównej zawartości

"Życie Violette" Valerie Perrin

 

Tę książkę przeczytałam jako jedną z kilku we wrześniu. Towarzyszyła mi ona na wakacjach w Bieszczadach, ale tam nie miałam czasu czytać. Nie mniej jednak bardzo się cieszę, że miałam ją ze sobą, ponieważ patrząc na nią wspominam piękny tydzień we wspaniałych okolicznościach przyrody. Planuję kiedyś do niej wrócić i jestem przekonana, że wszystko z Bieszczad stanie mi wtedy przed oczami. Właśnie za jej przyczyną.

Ogólnie powieść długo stała na mojej półce. Do sięgnięcia po nią właśnie teraz skłoniła mnie moja ulubiona blogerka i posty, które wstawiała na swojego bloga. Zawierały one same pochlebne słowa na temat treści i zapadające w pamięć cytaty z książki. Zaintrygowana wzięłam i się zachłysnęłam pięknem „Życia Violette”. Gdy teraz sobie o niej myślę mam jeszcze jedno skojarzenie. Niegdyś moja rehabilitantka opowiadała, że będąc w Rumunii na wyprawie rowerowej zwiedzili... cmentarz, który był... niebieski. Na długo umknęło mi to z pamięci, ale podczas lektury powróciło i uważam, że słusznie.

Powieść jest dla mnie niebieska, zdecydowanie i to nie tylko przez zachwycającą okładkę. Zupełnie nie czarna, jak śmierć, której jest tam dużo, a którą u nas tak właśnie się maluje. Czerń, smutek, żałoba. I oczywiście dwa ostatnie- jak najbardziej. Śmierć zawsze to ze sobą niesie, nawet jeżeli ma w sobie kolor wbrew wszystkiemu. Ale, no właśnie. Nie łatwiej byłoby, gdyby niosła ze sobą jakąś barwę?


Wskutek likwidacji pierwszego stanowiska dróżnika kolejowego, Violette zaczyna pracę na cmentarzu. Jest jego opiekunką i żyje historiami, którymi dzielą się z nią osoby odwiedzające bliskich tam leżących. Jest tych opowieści wiele, wciąż dochodzą nowe. Obok kobiecie przychodzi mierzyć się z własnymi problemami. Strata dziecka, zniknięcie/ ucieczka męża...

Jej codzienność, choć mi mimo wszystko wydawała się pogodna, naznaczona jest ciężkim bagażem.


Nie spodziewałabym się nigdy, że powieść z tak wyraźną śmiercią w tle, uznam za PRZEPIĘKNĄ. Jestem urzeczona. Trudno mi przestać o niej myśleć. Pełna nostalgii i refleksji. Pewnie też mroczna, ale to wszystko sprawia, że tworzy mieszankę przecudowną. To poezja. Czytałam i czytałam i nie chciałam, żeby się kończyła. To wzięłam inną książkę, żeby tę sobie dawkować. Ale dłużej już nie mogłam. Koniec. Teraz zostały wspomnienia. FENOMENALNA!


Książka w TOP 2024. Jeszcze nie wiem ile ich będzie, ale tę muszę już wpisać na tę listę. MISTRZOSTWO ŚWIATA. Ten klimat... no BAJKA.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs! Konkurs! Konkurs!

Wraz z wydawnictwem Czwarta Strona mam przyjemność zorganizować dla Was konkurs, w którym do wygrania jest wyjątkowa powieść. "Garść pierników, szczypta miłości" Natalii Sońskiej to książka z fabułą obsadzoną w okresie zimowym, mikołajkowym, tuż przed Bożym Narodzeniem. Będzie pomocna w złapaniu oddechu podczas takich upałów, jakie panują za oknem!  Zachęcam do wzięcia udziału w konkursie. Podaruj sobie szansę na przeczytanie  debiutanckiej powieści Natalii Sońskiej! Nie będziesz żałowała :) Jeśli masz wątpliwości czy jest to lektura dla Ciebie lub po prostu chciałabyś dowiedzieć się o niej trochę więcej, serdecznie zapraszam do przeczytania recenzji: Klik Zasady konkursu: 1. Organizatorem konkursu jest Książka Non Stop i wydawnictwo Czwarta Strona.  2. Konkurs trwa od 08.08 do 22.08.  3. Wygrywa jedna osoba.  4. Zwycięzca zostanie wyłoniony drogą losowania.  5. Wyniki  zostaną podane kilka dni od zakończenia konkursu. 6. Wysyłka tylko na terenie Polski

"Pokój z widokiem na miłość" Ewa Ciwińska- Roszak

Czułe historie Jak ogromne było moje zdziwienie, kiedy wzięłam do rąk tę książkę jednego dnia, a ostatnią kropkę zobaczyłam już następnego. Nie czytam tak szybko. Aż tu niespodzianka. Nie mogę się oderwać. Zuzanna wciąż tęskni za swoim zmarłym mężem. W przeżywaniu żałoby towarzyszy jej przyjaciółka i ukochany pies. Marek z kolei stracił żonę i samotnie wychowuje dzieci. Bliźniaki. Drogi tych dwojga krzyżują się w Kołobrzegu, gdzie Zuzanna opiekuje się schorowaną panią Różą. Relacja kobiet będzie miała ogromny wpływ na koleje losu tej młodszej. Dni mijają a Zuzannę i Marka coś do siebie ciągnie. Jak jednak otworzyć się na coś nowego, nową więź, jeśli tak mocno było się związanym z współmałżonkiem? Co to jest za książka! Mistrzostwo świata! I to debiut! Jestem pod ogromnym wrażeniem. Piękna historia o ludziach, którzy byli szczęśliwi, ale los szybko przerwał ten stan. Teraz zaś chce na nowo rozłożyć dla Zuzy i Marka hojne karty. Tylko czy oni są tak naprawdę na to gotowi? Pani

"Zaginiona siostra" Lucinda Riley

  Parę lat temu zapragnęłam przeczytać serię „Siedem sióstr” autorstwa Lucindy Riley. Zaczęłam ją kompletować, ale od kupna do lektury była droga daleka. Napawałam się pięknymi okładkami i faktem, że mam je na wyciągnięcie ręki. W czerwcu ubiegłego roku dotarł do mnie ostatni tom o Pa Salcie, ojcu tytułowych sióstr. Jednak nadal nie czytałam... a, przepraszam, wtedy miałam za sobą pierwszą część. Reszta czekała. Do tego roku. Pisząc tę recenzję zaczynam czytać „Atlas. Historia Pa Salta”. Jestem z siebie dumna ponieważ do niedawna moje słowa, że uwielbiam sagi nie do końca miało odzwierciedlenie. Teraz ma. Ogólnie rzecz ujmując do niedawna jak ktoś pytał jaka jest moja ulubiona książka lub seria, odpowiadałam tak samo saga o szczęściu Anny Ficner – Ogonowskiej, albo „Zanim się pojawiłeś” Jojo Moyes. Teraz drogie autorki wyżej wymienionych książek schodzą niżej. Na pierwszy plan wchodzi Lucinda Riley. To, co ona zrobiła, co napisała, jak to napisała i jak to wymyśliła... brak słów, by