Tekst powstaje dzięki Wydawnictwu Znak.
Lubię historie gdzie przeszłość przeplata się z teraźniejszością. Lubię też te, które oferują tylko podróż do przeszłości i zostawiają mnie tam na dłużej. Choć tematy wojenne są trudne i kropka, potrafię i takie książki przeczytać z łatwością. To bez wątpienia zasługa zręcznego pióra autorów. Poprzednie dwie książki autorstwa Kristy Cambron właśnie do takowych należały. Przepłynęłam przez nie szybko a fabuła pozostała w moich myślach na dłużej. Biorąc więc to pod uwagę, ośmieliłam się sądzić, że w przypadku „Dziewczyny z Paryża” będzie tak samo, a jeśli nie, to podobnie. Niestety pomyliłam się.
1939 rok. Francja.
Dla Sandrine to kolejny dzień bez wiadomości od męża. Zaginął na froncie. Z polecenia nazistów kataloguje dzieła sztuki, które zostały skradzione żydom. Ponadto w sekrecie współpracuje z ruchem oporu. Niespodziewanie w jej ręce trafia suknia Channel, przepiękna suknia, która kryje w sobie coś istotnego. Wiadomość dla Sandrine.
Lila jest utalentowaną krawcową w domu mody Chanel, dla której wygodne życie pozostaje w sferze pięknych wspomnień. Kobieta decyduje się na pomoc ruchowi oporu. Nie tylko szyje suknie, ale też zbiera informacje, które mogą pomóc wygrać wojnę. Po latach rozłąki na nowo trafia w ramiona ukochanego Rene. Teraz pozostaje tylko jedno znaczące pytanie, czy może mu w pełni zaufać?
Gdy przeglądałam opinie o „Dziewczynie z Paryża”, dostrzegłam same pozytywne. Czyżbym miała być jedną z nielicznych, które nie podzielą w pełni achów i ochów na temat tej powieści? Tego dokładnie nie wiem. Wiem za to, że zmęczyła mnie ta książka. Nie chodzi tutaj o fabułę, bo ona jest bardzo dobra, ale sposób w jaki została poprowadzona.
Otóż historia nie biegnie chronologicznie. Owszem przeskoki są oznaczone datami, ale dla mnie okazało się to zdecydowanie zbyt mało.
Umówmy się, to nie pierwsza przeczytana przeze mnie powieść, gdzie akcja toczyła się „raz tu, a raz tu”. Jednak nie przypominam sobie, żeby tam tak mocno mnie to irytowało. Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych będzie to zupełnie bez znaczenia, ponieważ z łatwością zepną wszystko w zgrabną całość. Niestety ja myśląc o tej opowieści mam jedną wielką plamę. Może nie całkowicie niewyraźną, ale jednak plamę.
Mam w planach dotarcie do tej książki. Poprzednie 2 powieści autorki były dobre. Teraz ta nowość... Nie przepadam za takimi przeskokami czasowymi. Irytują mnie.
OdpowiedzUsuńWobec tego trudno ją Pani polecić.
Usuń