Proza Katarzyny Michalak Bardzo szybko mi się przejada. To zupełnie, zupełnie inna bajka niż Renata Kosin, której serię „Siostry Jutrzenki” połykałam w tak zawrotnym (jak na mnie) tempie. Nie ma co nawet próbować porównywać również Krystyny Mirek do Michalak. Przecież tę pierwszą biorę z pewnością, że się nie zawiodę i rzeczywiście. Jeszcze się nie zawiodłam. Z Katarzyną Michalak jest różnie i na pewno nie możemy ze sobą spędzać zbyt długiego okresu czasu. Raz, dwa razy na rok w dużych odstępach myślę, że jest w porządku. Niestety. Ostatnio dałam się ponieść i wzięłam dwie jej powieści niemal jedna po drugiej. Mój błąd.
„Błękitne sny” zakupiłam na któryś Targach Książki w Krakowie. Jakoś nie ciągnęło mnie, żeby szybko się z nimi zapoznać, aż do tego roku. Zamknę tę serię – pomyślałam nie tak dawno temu. I zamknęłam. Z ulgą.
Pamiętacie jeszcze trzech braci Prado: Marcina, Wiktora i Patryka a także trzy przyjaciółki: Majkę, Gabrysię i Julkę? Nie można powiedzieć, żeby było wszystko u nich w porządku. Marcin i Majka w bardzo ciężkim stanie trafiają do szpitala, z którego nie wyjdą już tacy sami jacy byli przedtem. Rzeczywistość odwróciła się o sto osiemdziesiąt stopni. Julka i Patryk zostają obficie obdarowani przez los. Niespodzianka, za którą należy wziąć odpowiedzialność, na początku wzbudza w kobiecie lęk i niechęć. Z czasem jednak zaczyna się to zmieniać. Gabriela i Wiktor wciąż są zatroskani o najbliższych. Zabiera im to chęć na radość z bycia razem. Niedługo przybędzie jeszcze jeden powód do szczęścia.
Powiem Państwu szczerze, że powieść nie jest najgorsza i nie jest również najlepsza. Umościła się gdzieś pośrodku. To oczywiście tylko moje zdanie. Jednym z jej minusów jest fakt, iż jest mocno koloryzowana i nierealna. Chociaż to też zależy od tego co w książkach szukamy, prawda? Część może się ze mną zgodzi, część pewnie nie, ponieważ „Błękitne sny” będą stanowiły dla nich odskocznię i staną się świetną alternatywą do szarej rzeczywistości za oknem.
Całą serię Leśną polecam, ale nie z jakimś wielkim zachwytem. Postępowanie bohaterów niejednokrotnie podnosi ciśnienie i ma się ochotę wcisnąć książki w kąt. Jeśli więc potrzebujecie emocjonalnej lektury, zachęcam. Jeżeli poczujecie, że nadszedł czas na literaturę obyczajową, ale chcecie czegoś naprawdę dobrego, ośmielę się wskazać inny kierunek.
Komentarze
Prześlij komentarz