Dzień
dobry Czytacze!
W
dzisiejszym wpisie chciałabym pokrótce opowiedzieć o historii,
która zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Jeszcze raz dziękuję
Kasi z bloga Książkowe wieczory u Katji, bo to dzięki niej mogłam
poznać tę wyjątkową opowieść, a także autorce za przesłanie
egzemplarza.
Pierwsza
myśl po przeczytaniu tej książki brzmiała: dlaczego jest taka
krótka? Ile to razy mierzymy się z 600stronicowymi tomiszczami w
gruncie rzeczy o niczym? „Talent jak lekarstwo” to cieniutka
książeczka, na jeden dzień ale tak piękna, że za wszelką cenę
mamy ochotę czytać ją jak najdłużej. Swoją mądrością mogłaby
obdarzyć szereg innych publikacji. Z przykrością przyjęłam
wiadomość, że Pani Małgorzata Micuła nie planuje napisać
większej książki, to wielka strata dla rynku literackiego. Jednak
z drugiej strony nie sposób nie przyznać jej racji, gdy mówi, że
woli zostawić czytelnikowi pole do popisu jego wyobraźni. Lepszy
jest ten niedosyt niż przesyt.
Bohaterką
opowiastki jest Krystiana, utalentowana dziewczyna, która ulega
zauroczeniu pięknej kobiety, jaką widuje na obrazie u swoich
pracodawców. Los ma dla niej niespodziankę. Krystiana poznaje
Emiliannę, damę z obrazu. Nie dzieje się to jednak tylko dlatego,
żeby spełnić marzenie dziewczyny. Jest w tym głębszy sens i
plan, który odmienia życie obu pań.
Pani
Małgorzata Micuła zabiera swoich czytelników w przeszłość.
Skłania do zadawania sobie pytań o talent. Pokazuje jak olbrzymią
moc może mieć dobrze spożytkowany dar. Może stać się wybawieniem
dla drugiego człowieka. Tak! Aż tak! Nigdy w ten sposób nie
myślałam, ale trudno się z tym nie zgodzić. Choć, jak już
wspominałam, książka jest cieniutka, autorka zdążyła wprowadzić
nas w świat bohaterów i nie zrobiła tego pobieżnie. To, na czym
jej najbardziej zależało, przekazała. Resztę pozostawiając
odbiorcom.
W
tej książce bohaterka poszukuje piękna i dobra. Pani Małgorzata
Micuła wydając opowiastkę, przyczyniła się do poszerzenia
wartościowych publikacji. Warto zwrócić na nią uwagę. Nie
pozwólmy jej zniknąć w tłumie.
Dziękuję za wnikliwą recenzję, której treść jest mi bliska:) Ze swej strony jeszcze dodam, że pisząc "Talent jak lekarstwo" marzyłam o tym, by sens i przesłanie tej książki nie były zamknięte wyłącznie w ramach czasowych przedstawionych w niej wydarzeń... Chciałam, by ten sens był też czytelny i aktualny we współczesności.
OdpowiedzUsuńZ moich rozmów z czytelnikami wynika, że książka ta ma charakter biblioterapii, przez pryzmat której lepiej widzi się niektóre wydarzenia z życia, własne dylematy, wspomnienia, czy trudne decyzje życiowe... Tak to działa i to mnie bardzo cieszy :) Tym bardziej uważam, że książeczka powinna iść w świat, do ludzi... Recenzja do tego szczerze zachęca.
Pani Agnieszko, dziękuję za refleksyjne czytanie "Talentu jak lekarstwo" :)
Cała przyjemność po mojej stronie:)
Usuń