Lato
zatrzymaj się jeszcze na chwilę! Tak wołając bierzemy lektury, na
kartach których autorzy stworzyli fabułę rozgrywającą się
właśnie w tych ciepłych miesiącach. Mamy nadzieję na lekki,
przyjemny literacki moment. Wspomnienie lata. Często nasze życzenia
zostają zrealizowane. Bywa również trochę inaczej...
Czy
zdarzyło nam się kiedykolwiek zgłębić, chociaż w maleńkiej
cząsteczce, jak wygląda produkcja perfum? Rankiem po prostu sięgamy
po buteleczkę z pachnącą zawartością i już po chwili owija nas
ulubiony zapach, który pozostaje na ubraniu. Po lekturze
„Perfumiarki” dostrzeżemy, jak wiele trzeba włożyć pracy w
to, byśmy mogli cieszyć się ulubionym kosmetykiem.
Ingrid
jest rozczarowana swoim życiem. Poniosła klęskę na przestrzeni
prywatnej i zawodowej. Kiedy znajduje rysunek perfum, opuszcza matkę
i rusza w strony, w które niegdyś bardzo chętnie udawał się jej
nieżyjący już ojciec. Nie ma nic do stracenia a zyskać może
wiele. Postanawia zatrudnić się w fabryce perfum Sonji Richard. Nie
jest to jednak takie proste. Kobieta uparcie twierdzi, że nie
potrzebuje nowego pracownika. Jednak upór, z jakim Ingrid podchodzi
do założonego sobie zadania sprawia, że w końcu staje przed
szansą rozszerzenia wiedzy na temat ojca. Pobyt w Grasse to dla niej
również możliwość zdobycia nowych umiejętności. Praca przy
produkcji perfum to nie tylko przyjemne zajęcie ale też wymagające.
Jak
to w większości przypadków bywa, w książce pojawia się również
wątek miłosny. Został poprowadzony w sposób nieszablonowy. Niby
można w mig połączyć bohaterów, jednak nie jest to wcale takie
oczywiste.
„Perfumiarkę”
trudno jednoznacznie wrzucić do jednej kategorii. Najłatwiej byłoby
napisać pochlebną od początku do końca opinię albo też
negatywną. Jednak tak się nie da. Powieść ma swoje plusy oraz
minusy. Których jest więcej? Wciąż zadaję sobie to pytanie i nie
potrafię odszukać odpowiedniej odpowiedzi.
Pomysł
na fabułę jest świetny bo nietuzinkowy. Rzadko zdarza się
książka, w której szczególny nacisk kładzie się na perfumy, ich
produkcję. Przynajmniej ja dotychczas nie miałam szansy takowej
przeczytać. Niestety, według mojej opinii, zbyt dużo na kartach
znajduje się opisów chemicznych, laboratoryjnych. Nie było to na
dłuższą metę interesujące a wręcz przeciwnie, zniechęcało do
dalszej lektury. Czasami mogą się też pojawić trudności w
przyswajaniu treści. Nie wiem czy jest to spowodowane piórem
pisarki czy też tłumaczeniem. Podobały mi się natomiast emocje
jakie często towarzyszyły mi podczas czytania o pięknych
krajobrazach. W przypadku kwiatów, których nie brakuje w Grasse,
można było niemal poczuć ich zapach i przenieść się z powrotem
do ciepłej pory roku. Chatka, gdzie zatrzymała się Ingrid, także
rozbudziła moją wyobraźnię.
Czy
warto poznać niniejszą powieść? Pewnie, że warto. Choćby po to,
aby samodzielnie wyrobić sobie o niej zdanie.
Za
egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.
Recenzja bardzo zachęca do poznania powieści.
OdpowiedzUsuń