Książki Pani Gargaś czytuję rzadko. Nie wiem dlaczego. Przecież są idealne jako przerywnik między jedną bardziej wymagającą lekturą a drugą. Ostatnio w moje ręce w końcu wpadła „Luna”. Kupiona już jakiś czas temu w popularnym markecie, przechodziła z jednej sterty na drugą. Przyszła na nią pora.
Luna – samotna matka, zaangażowana w swoją pracę, jest pilotem śmigłowca ratunkowego.
Daniel- aktywny żołnierz Legii Cudzoziemskiej.
Ich ścieżki w jedną stapiają się w romantycznym Paryżu. Kobieta właśnie tam zaplanowała odpoczynek, ale zamiast błogiego lenistwa los zsyła jej coś zupełnie innego. Daniela. Mężczyznę, przy którym kobieta traci jasność myślenia.
Tę dwójkę od pierwszych chwil łączy chemia. Powietrze wokół nich aż kipi od emocji. Kolejne randki są cudowne. Pełne uniesień momenty nie pozwalają spokojnie zasnąć. Powodują szybsze bicie serca. Rozstania zaś upływają pod znakiem goryczy i tęsknoty. Wydawać by się mogło, że jeżeli para darzy się uczuciem tak płomiennym to droga jest prosta i tylko jedna. Jak widać na przykładzie Luny i Daniela nie jest to takie łatwe. Nie wszyscy są zdolni to rzucenia się wprost w ramiona miłości. Zranienia z przeszłości robią swoje. Są lekcją, ale też potrafią skutecznie wstrzymywać działania...
Lekka, spokojna książka? Absolutnie nie! To moc emocji, które czuję nawet teraz pisząc te słowa a przecież od czasu, kiedy położyłam ją na półce minęło już paręnaście dni. Tutaj słodycz miesza się z goryczą. Tutaj non stop mamy ochotę zadawać pytania: „dlaczego”. Tutaj uczucia są niewątpliwie górą a kiedy prawo głosu dostaje rozsądek, nic nie jest proste...
Nie jestem w stanie w końcu się jednoznacznie określić, czy zaprzyjaźniłabym się z Luną. Pochodzimy z dwóch różnych światów. Myślę, że taka relacja mogłaby być ciekawa i arcytrudna. Jednakże lektura tej książki była dla mnie miłą odskocznią, tak jak pisałam powyżej, między jedną bardziej wymagającą powieścią a drugą.
Lubię powieści tej autorki, ale "Luna" jakoś mnie nie pociąga.
OdpowiedzUsuń