Kiedy przychodzę do Empiku pewnym jest, że po pierwsze wyjdę z niego z książkami, a po drugie zajrzę jaka propozycja w okazyjnej cenie czeka przy kasie. Pewnego razu skusiłam się na tkwiącą tam, przecenioną, „Przyjaciółkę” B.A. Paris. Co nieco o niej słyszałam więc z przyjemnością przystąpiłam do samodzielnego wyrobienia sobie opinii. Był to strzał w dziesiątkę. Miło spędziłam z nią czas.
Iris niczego do szczęścia nie brakuje. Kobieta ma wspaniały dom, męża i córkę. Kiedy w odwiedziny do tej rodziny przyjeżdża zdradzana przez swojego męża Laure, ich wspólna znajoma, wszystko zaczyna się z jakiegoś powodu komplikować. W dodatku Gabriel musi zmierzyć się ze śmiercią syna sąsiadów, a dokładniej mówiąc z traumami z nią związanymi. Mężczyzna, któremu w takiej sytuacji najbardziej potrzebny jest spokój, nie ma na niego szans. Nie w obecności Laure, która ani myśli wracać do Londynu. Dlaczego?
Aby złapać oddech Iris zacieśnia znajomość z sąsiadką, Esme. Spotyka się również z jej mężem i przystojnym ogrodnikiem, którego w późniejszym czasie zatrudnia też u siebie. Życie toczy się względnie spokojnie. Każdy musi poradzić sobie z własnymi demonami. Aż dochodzi do niespodziewanej tragedii... Czy to wypadek? A może świadome działanie?
Nie miałam szans na przewidzenie finału książki. Jeśli komuś to się udało, czapki z głów. Paris poprowadziła fabułę w taką stronę, że nie mogłam wyjść z podziwu. Rewelacja! Książka zręcznie napisana, ma bardzo krótkie rozdziały, co przyczynia się do szybkiego czytania. Świetna, bardzo pomysłowa. Idealna na wieczór, albo bezsenną noc. Nie jest historią, która mocno wpasowuje się w pamięć by tam tkwić, jeśli jednak ktoś poszukuje zajmującej fabuły na odstresowanie.... nie trzeba szukać dalej.
Polecam, chociaż przecież nie muszę już tego dodawać.
Komentarze
Prześlij komentarz