Na tegoroczne Targi Książki w Krakowie pojechałam z myślą, że zakupię między innymi tę książkę. Jeździliśmy między stoiskami i, wstyd się przyznać, zapomniałam o niej. Co się odwlecze to nie uciecze. Tytuł wpadł w moje dłonie. Bardzo się cieszę, że miałam szansę ją poznać.
Lidia chciałaby zostać na rodzinnym gospodarstwie w górskim miasteczku. Rodzice jednak wciąż przekonują córkę, że dyplom warto mieć. Kryje się w tym miejscu jakaś tajemnica... zresztą nie tylko tutaj. Kiedy do wioski przyjeżdża zapomniana już muzyczna gwiazda by dać koncert, nikomu nie przemknęło przez myśl, że może to mieć o wiele poważniejsze skutki niż zwyczajna zabawa w jeden wieczór. Jednego z członków zespołu, Markusa, szybko zaczyna ciągnąć w stronę Lidii. Nic dziwnego, stykają się tutaj dwa światy. Ona – z kochającą rodziną u boku, pięknym domem. On – wciąż w trasie, utrzymujący, że w takim położeniu jest mu wygodnie. Czy rzeczywiście będzie to podtrzymywał, gdy zobaczy jak można czuć się przy prawdziwym domowym ognisku? Gdy przekraczając próg do nozdrzy dopływa smakowity zapach samodzielnie pieczonego chleba?
Ta sytuacja bardzo niepokoi dziadka dziewczyny. Dlaczego? Czy mężczyzna rzeczywiście ma podobne wspomnienia i wie, że człowiek przyzwyczajony do takiego „wędrownego” stylu życia oznacza tylko kłopoty dla tego, który czeka wiernie w jednym miejscu na ziemi? O co tutaj chodzi?
Świąteczna nowość od mojej ukochanej pisarki jest jak zawsze pięknie napisana. Autorka tak kreuje życie bohaterów, że również czytelnik gładko w nią wchodzi i chłonie każdą cząstką siebie. Ta górska wioska, gospodarstwo niesamowicie działa na wyobraźnię. Jest sekret, nie jeden, którego ujawnienie zgotuje rewolucję. Jest sympatyczna atmosfera, jaką lubimy w książkach świątecznych najbardziej. Mnie ten tytuł przypadł do gustu i zachęcam, żebyście i Państwo dali mu szansę.
Komentarze
Prześlij komentarz