Książka Jojo zawsze równa się ogromna radość. W tym przypadku nie mogło być mowy o jakichkolwiek odstępstwach.
Tekst powstaje we współpracy z Wydawnictwem Znak. Bardzo dziękuję za egzemplarz.
Zapewne widzieliście już tę książkę. Zdziwiliście się na widok okładki? Ja przyjęłam ją z radością. Odmiana w tym przypadku to dobra rzecz. Kojarzycie o czym mówię. Wszystkie powieści Moyes, które były wydane w Znaku były pod podobnymi okładkami, a ich brzegi były niemal identyczne. Różniły się tylko rzecz jasna tytułami. Aż tu niespodzianka. Miła niespodzianka.
Ale do rzeczy.
W najnowszej historii śledzimy losy dwóch kobiet, których ścieżki stykają się ze sobą za sprawą pomyłki. Chodzi o przypadkową zamianę toreb na siłowni. W jednej z nich są buty Louboutiny z czerwoną podeszwą. Trafiają one do Sam, kobiety, której związek jest daleki od tego z jej marzeń. Nie mając innego wyjścia zakłada je do pracy i... podpisuje aż trzy kontrakty. Czy to buty dodały jej pewności siebie i pozwoliły na tak satysfakcjonujący moment? Z drugiej strony jest Nisha, którą niespodziewanie zostawia mąż. Z osoby bogatej zostaje z dnia na dzień na „ulicy”. Nie ma innego wyjścia. Zostaje zmuszona, by sobie jakoś poradzić i dogadać się z mężem. Brwi wywindowały mi do góry, gdy przeczytałam, że mężczyzna chce odzyskać buty Nishy. Właśnie te zaginione! Sama zainteresowana również jest w szoku. Wcale się nie dziwię.
Jak wobec tego splotą się te drogi Sam i Nishy? Gdyby mąż tej drugiej nie zażyczył sobie zwrotu obuwia, być może kobieta machnęłaby ręką. Przecież byli bogaci. Bardzo możliwe, że pokusiliby się o jeszcze jedną parę. Jednak sprawa wygląda całkiem inaczej, jak widzimy.
„Kiedy weszłam w twoje życie” to świetna książka ukazująca kobiecą siłę. A jeżeli zbierze się ich grupka, są naprawdę nie do zatrzymania. Ciepła i zabawna. Jojo Moyes pod tym lekkim płaszczykiem pokazuje problemy, z którymi borykają się czytelniczki. Jest tęsknota za czymś, co było. Jest tęsknota za kimś, kto niby jest, ale tak jakby całkowicie nieobecny. Jest prawdziwa przyjaźń. Są relacje z rodziną.
Uważam, że warto wpisać ten tytuł na listę „do przeczytania”. Zapewni moc rozrywki na długie, ponure wieczory. Szczerze polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz