Pamiętacie jak w październiku dotarła do mnie paczka niespodzianka od Wydawnictwa Filia, w której były świąteczne książki? Postanowiłam, że jako ostatnią, bo wydawała mi się ona naprawdę dobra, przeczytam „Piernik z wróżbą”. Według zasady, że najlepsze na koniec. Tak też zrobiłam. Nie zawiodłam się.
Chociaż planowałam, że powieść poznam w grudniu, albo jeszcze w listopadzie, zdrowie trochę pokrzyżowało mi plany. Poszłam więc za radą mojej ulubionej blogerki i czytałam rzeczywiście tylko dla przyjemności. Nie dało się inaczej. Wracając do książki...
Agata jest fotografem. Lubi to co robi. Ma swoją wyjątkową szklarnię, gdzie realizuje sesje zdjęciowe. Wiadomo jak to jest. Z różnymi ludźmi przychodzi jej podejmować współpracę. Na szczęście większość jest naprawdę sympatyczna...
Przemek z kolei jest właścicielem firmy wypożyczającej samochody. Niestały w uczuciach. Lekkoduch na płaszczyźnie prywatnej. Nie ma czasu zaangażować się w związek z Żanetą i ta w końcu mówi „dość”. Odchodzi.
Przypadkowe spotkanie Agaty i Przemka jest niefortunne. Okazuje się jednak, że los daje im szansę, aby kolejne były już znacznie przyjemniejsze. Oczywiście po drodze czeka na nich sporo wyboi, nie obawiajcie się, nie jest zbyt słodko.
Oprócz tego mamy również przeskoki do przeszłości co mnie osobiście bardzo odpowiadało. Przenosimy się tam dzięki fotografii, którą Agata znajduje na dnie pewnego słoja pełnego pierników. Mam nadzieję, że Was zaciekawiłam i sięgniecie po książkę.
„Piernik z wróżbą” to świetny debiut. Świetny start. Widać, że autorka nie spieszyła się snując opowieść. Wszystko jest przyjemne i jak to w książkach świątecznych bywa, nawet porażki nie są nie wiadomo jak gorzkie. Umówmy się, akurat w tej kategorii jest to jak najbardziej wskazane i nie drażni. Bo w grudniu lubimy być otuleni nie tylko kocami, ale i słowami. Takimi miłymi historiami dającymi wytchnienie i zapomnienie o twardej rzeczywistości.
Po długiej nieobecności wracam do blogowania i poszukuję aktywnych stron. Bardzo ładna grafika, dodaję do obserwowanych. A co do książki to do polskich debiutów podchodzę jak do jeża. Kilka razy zawiodłam się mocno. Teraz wole aby inni sprawdzili ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja. Lubię takie historie. I sięgam po debiuty często.
OdpowiedzUsuń