Siedemnasty dzień listopada. Kto z Państwa czuje już świąteczny klimat? U mnie zdecydowanie unosi się w powietrzu od dobrych kilku tygodni. A ostatnio jeszcze mocniej przybrał na sile. Wszystko za sprawą „Willi pod jemiołą”. Piękna okładka książki dała mi nadzieję. Nadzieję na świetną historię. Treść mi jej nie odebrała!
Opowiem jak to widzę. Jest biało. Wszędzie. Śnieg nie zostawił ani skrawka bez swojej obecności. Drogi praktycznie nieprzejezdne. Pośród takich właśnie ośnieżonych drzew stoi willa. Majestatyczna. Piękna. Tam po życiowej rewolucji, na którą składa się rozstanie z partnerem oraz utrata pracy, pojawia się Luiza. Ma przygotować, należącą do rodziny, willę na sprzedaż. Zapowiada się, że nadchodzące Boże Narodzenie będzie zupełnie inne od minionych. Krok po kroku dziewczyna odkrywa zaskakujące informacje na temat krewnej zamieszkującej posiadłość. Przekonuje się również, że życie potrafi płatać niezłe figle. A może to nie tylko życie?
Pięknie się tę powieść czytało. Bardzo za nią dziękuję Wydawnictwu Filia. „Willa pod jemiołą” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Pani Anny Szczęsnej. Bardzo udane. Bardzo! Wyobraźnia pracuje na najwyższym poziomie. Musicie ją uruchomić bo w innym przypadku wiele stracicie. Autorka świetnie wszystko opisuje. Książka jest bardzo treściwa. Brak tam zbędnych afer, katastrof. Na wspomnienie zasługuje również fakt, że bohaterowie są bardzo dojrzali. Nie będę ukrywać, spodobało mi się to. Wiecie o co chodzi. Często pisarze na siłę kreują kłótnie postaci, zdrady, rozstania. Tutaj, oprócz tego jednego trzęsienia ziemi Luizy, jest według mnie harmonijnie
Komentarze
Prześlij komentarz