Dobry wieczór!
Pani Renata Kosin to pisarka, która zawładnęła moim sercem w ubiegłym roku. Stało się to za sprawą FENOMENALNEJ sagi „Siostry Jutrzenki”. Cykl jest idealny. Uwielbiam! Będę zawsze polecać. Oprócz niego znam też kilka jej innych książek. Między innymi piękną historię zamkniętą pod tytułem „Aleja Siódmego Anioła”. Magiczna! Teraz czas na „Uśmiech anioła”.
Oskar jest wręcz przekonany, że rozstając się z Katią postępuje dobrze. Co tu dużo mówić. Po prostu uczucie się wypaliło i teraz mężczyzna chce zawalczyć o relację przyjaźni z (byłą) partnerką. Kobieta z kolei zupełnie nie podziela jego uczuć, ale przyjmuje i szanuje jego decyzję. Kiedy ich drogi się (teoretycznie) rozchodzą, dzieje się coś dziwnego. Bo wiemy jak to jest. Jeśli ludzie się rozstają, zrywają kontakt, unikają się, unikają miejsc gdzie prawdopodobne jest, że na siebie natrafią. Tutaj dzieje się tak tylko z jednej strony. Ze strony Katii. Oskar szuka możliwości spotkania byłej dziewczyny. Dlaczego?
Katia szybko znajduje nowe lokum i choć tęskni za partnerem stara się stawiać czoła codzienności. Intrygujące sąsiedztwo nie pozwala na nudę. Dzieje się sporo. Niemało jest również zagadek. Gdzie jest Franek? Dlaczego zaginięcie chłopca jest tak niechętnie komentowane? O co chodzi? Kto jest w to zamieszany? Młoda kobieta początkowo znajduje wspólny język z jedną sąsiadką, wydaje się, że mogą zbudować jakąś więź, jednak coś w starszej kobiecie Katii nie pasuje bo może mieć to związek z tajemniczym zniknięciem.... Pan Alojzy z kolei wciąż dąży do samotności. Tak to przynajmniej wygląda, ale czy rzeczywiście tak jest? Gdzie jest rozwiązanie?
Historia pt. „Uśmiech anioła” według mnie jest mało świąteczna. Zapewne wiele osób się ze mną nie zgodzi, ale po przeczytaniu tak właśnie pomyślałam i podtrzymuję. Jak dla mnie mało tam śniegu. Przynajmniej ja go nie widziałam:). Poza tym jest zaskakująco. Nie spodziewałam się, że autorka pójdzie w tym właśnie kierunku. Bardzo ciekawy był wątek magii. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek miała przyjemność poczytać o magiku. Swego czasu, zwłaszcza po wizycie w cyrku paręnaście lat temu, w mojej głowie pojawiały się pytania jak ta sztuczka została zrobiona. Jednak zapomniałam o tym. Teraz to wróciło i było przyjemnie. Ogólnie polecam, mam nadzieję, że miło spędzicie z nią czas. Niekoniecznie świąteczny.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Filia.
Dzięki za recenzję. No trudno, za bardzo nie jest świąteczna, ale jest magik... Mam na nią ochotę.
OdpowiedzUsuń