Jestem tą historią zauroczona do granic możliwości.
„Narzeczona nazisty” zawładnęła mną całkowicie.
Chciałabym, żeby każdy wielbiciel literatury historyczno – obyczajowej spośród niezliczonej liczby powieści, wybrał właśnie tę.
Na pewno nie będzie żałował wyboru.
Jestem pod ogromnym wrażeniem!
Niniejsza powieść jest debiutem, ale TAKIM, po którym wiadomo, że kolejne tytuły tej autorki będą zachwycające.
Mogłabym tak w nieskończoność, naprawdę. Mam nadzieję, że jeśli czytaliście „Narzeczoną...” doskonale rozumiecie moje pozytywne emocje i uczucia.
Hania jest damą do towarzystwa niemieckiej hrabiny. Pewnego dnia, który niczym nie różnił się od poprzednich, poznaje wnuka swojej pracodawczyni. To spotkanie przemienia wszystko. Bo pojawia się miłość. Uczucie, którego lepiej, żeby nie było. Uczucie, któremu przyszło rozwijać się w czasach pełnych strachu i niepewności. To uczucie jest światełkiem w wojennym mroku. Stoją po przeciwnych stronach barykady. Na ich oczach toczy się historia, której nikt już nigdy nie wymaże z dziejów świata. Dla nich jednak najistotniejsze jest to, co między nimi.
Obok tej zapierającej dech w piersiach miłosnej historii śledzimy inne ważne wydarzenia. Autorka nie spycha ich na dalsze plany. Widzimy to wszystko co się dzieje bardzo wyraźnie. Bohaterowie chcą działać. W związku z tym Hanna podejmuje się współpracy z polskim rządem a jej ukochany jest zagorzałym zwolennikiem nazizmu.
Powiedzcie sami, że po raz kolejny na usta w tym momencie ciśnie się pytanie. Czy na tę dwójkę czeka szczęśliwa a co najważniejsze wspólna przyszłość? Przecież w obliczu wojny nikt niczego nie może być pewnym...
Chylę czoła przed p. Barbarą. To, co zrobiła... brak słów. Aktualnie czekam na trzecią jej książkę i jestem bardziej niż pewna, że będę zachwycona. Niesamowite, naprawdę niesamowite, że debiut wcale nie odbiera się jak debiut! Fantastyczna książka. Czytajcie!
Śliczna recenzja.
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
Usuń