Z cyklu: zdecydowanie nie ckliwa historia świąteczna.
Kiedy tak sobie myślę o tym, jak opowiada Pani Agnieszka Olejnik to w mojej głowie od razu pojawiają się dwa słowa: dojrzale i mądrze. Nie oddaje w ręce swoich czytelników historii banalnych, płytkich czy przesłodzonych. Zawsze są to przemyślane, dobrze skonstruowane fabuły, które wzbudzają w odbiorcy cały wachlarz różnorakich emocji i uczuć. Są dojrzali lub dopiero na naszych oczach dojrzewający bohaterowie, z których ust płyną słowa mogące mieć jakiś wpływ też na nasze życie. Nie inaczej jest w przypadku „Zupełnie innego cudu” czyli tegorocznej, świątecznej propozycji od Pani Olejnik.
To Boże Narodzenie z założenia Norberta Halla, byłego tenisisty i milionera, ma być zupełnie inne niż poprzednie. Mężczyzna ma w głowie konkretny plan na świąteczne dni, który ma odmienić wszystko. Do dworku w Leszczynach niechętnie zjeżdża cała rodzina, matka Norberta i jego trójka dzieci. Niechętnie ponieważ wszyscy mają do siebie nawzajem żale i pretensje. Atmosfera od pierwszych wspólnych chwil jest bardzo napięta, do rodzeństwa szybko dociera, że tak naprawdę się nie znają a matka Norberta nie przepada nawet za samą sobą. Jak więc kochać najbliższych?
Wiadomość, którą słyszą w czasie tego rodzinnego zjazdu, szokuje wszystkich. Gdyby tego było mało, w domu pojawiają się niespodziewani goście, którym należy poświęcić czas. Jest głośno, dzieje się dużo, ale na pewno nie ma w tym typowej (przynajmniej w książkach) dla świąt radości. Ale z drugiej strony może dzięki takiemu rozgardiaszowi choć trochę łatwiej jest usadowić się w nowej sytuacji? Myślę sobie, że każdy na ten temat ma swoje zdanie. Jak jest w przypadku bohaterów?
Autorka nie zawodzi, wciąż trzyma poziom i wydaje mi się, że to jedna z tych, które nigdy lotów nie obniżą. Wręcz przeciwnie.
Nie jest lekko. Grudzień, mam wrażenie, już zawsze będzie kojarzył się bohaterom dwojako. Z jednej strony oczyścili, lub dopiero zaczęli oczyszczać, swoje relacje. I to bez wątpienia jest plus. Z drugiej... tata obwieszczający taką nowinę. Tego nie sposób wyrzucić z serca.
Do pewnego momentu książkę czytałam w napięciu. Nie potrafiłam przewidzieć zakończenia i starałam się nie zerkać na koniec powieści. Czy finał mnie rozczarował? Nie. Wszystko jest tak jak być powinno. To idealna propozycja czytelnicza dla osób, które chcą czegoś innego. Nie słodkich uśmiechów, pod którymi kryją się hałdy bólu i smutku, świątecznych hitów na co drugiej stronie. Tutaj jest zupełnie inaczej, bo to przecież zupełnie inny cud.
Komentarze
Prześlij komentarz