Przejdź do głównej zawartości

"Milaczek" Magdalena Witkiewicz.

Chyba każdy z nas doskonale zna sytuacje, w których ciężko mu oprzeć się jakiejś pokusie. Są one różne. Akurat w tym momencie nachodzi nas ochota, by coś zrobić, zjeść, z kimś porozmawiać. Ostatnio naszła mnie niepohamowana chęć na książkę Magdaleny Witkiewicz. Nie sposób było przejść obok niej obojętnie, więc wzięłam jedną z zaległych. „Milaczek” został pochłonięty w niecałe dwa dni.

Milaczkiem nazywa się Milenkę, która czuje ogromną potrzebę miłości. Chce też zrzucić kilka kilogramów... co okaże się łatwiejsze w jej przypadku? Dziewczyna nie należy do tych cierpliwie oczekujących księcia na białym koniu. Nic z tych rzeczy. Z zapartym tchem uważnie lustruje mężczyzn, jednak skutki są na razie raczej marne. W tę poszukiwawczą akcję zostaje wciągnięta jej ciocia, Zofia Kruk. Ta również nie zamierza ograniczyć się tylko do obserwacji i działa z jeszcze większym rozmachem. Nie pozostaje na obserwacji potencjalnych partnerów dla młodej kobiety. Umawia siostrzenicę na randkę z dentystą. Miłość, tak długo wypatrywana, odnajduje miejsce w sercu Milenki. Jest to bardzo interesujące uczucie, jeśli można tak powiedzieć, gdyż oparte na... tabelkach excelu. Bez niego ciężko byłoby Mariuszowi podzielić wydatki na dwie osoby: ukochaną i siostrę.

Wspomniana już Zofia jest kobietą z niezwykłym temperamentem. Ani myśli zwalniać tempa życia i dostosować krok do Staszka, swojego partnera, z którym do pewnego momentu łączy ją więź „to skomplikowane”. Jeśli dołożyć do tej radosnej komitywy jeszcze Bachora czyli małą ale rezolutną i nad wyraz zajmującą dziewczynkę, wychodzi z tego naprawdę barwny obraz. W obcowaniu z nim trudno się nudzić.


Milaczek” jest debiutem Magdaleny Witkiewicz. Bardzo udanym. Książka zapoczątkowała nie tylko jej literacki dorobek ale też cykl o Milence, który liczy już cztery tomy. Lekka, przyjemna historia do połknięcia w jeden wieczór. Zabawna, chwilami rozczulająca. Po prostu warta poznania.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs! Konkurs! Konkurs!

Wraz z wydawnictwem Czwarta Strona mam przyjemność zorganizować dla Was konkurs, w którym do wygrania jest wyjątkowa powieść. "Garść pierników, szczypta miłości" Natalii Sońskiej to książka z fabułą obsadzoną w okresie zimowym, mikołajkowym, tuż przed Bożym Narodzeniem. Będzie pomocna w złapaniu oddechu podczas takich upałów, jakie panują za oknem!  Zachęcam do wzięcia udziału w konkursie. Podaruj sobie szansę na przeczytanie  debiutanckiej powieści Natalii Sońskiej! Nie będziesz żałowała :) Jeśli masz wątpliwości czy jest to lektura dla Ciebie lub po prostu chciałabyś dowiedzieć się o niej trochę więcej, serdecznie zapraszam do przeczytania recenzji: Klik Zasady konkursu: 1. Organizatorem konkursu jest Książka Non Stop i wydawnictwo Czwarta Strona.  2. Konkurs trwa od 08.08 do 22.08.  3. Wygrywa jedna osoba.  4. Zwycięzca zostanie wyłoniony drogą losowania.  5. Wyniki  zostaną podane kilka dni od zakończenia konkursu. 6. Wysyłka...

"Zliczyć cuda" Nicholas Sparks

  Nicholas Sparks powraca z nową powieścią. Przywiozłam ją z Targów Książki w Krakowie, na których miało mnie nie być. Jednak dowiedziawszy się, że w tym roku na to święto literatury przyjedzie po raz pierwszy Wydawnictwo Albatros... nie mogłam się oprzeć. Tym bardziej, że mieli oni ze sobą „Zliczyć cuda” na trzy tygodnie! Przed oficjalną premierą. „ Mistrz romantycznych historii” - niezmiennie na każdej okładce książki tego autora krzyczy wydawca. Cóż. Zgadzam się. Kaitlyn Cooper jest samotną mamą dwójki dzieci, Mitcha i Casey. Jest też lekarzem bardzo oddanym pacjentom. Z kolei Tanner Hughes to były żołnierz i lekkoduch. Wychowany przez dziadków. Tuż przed śmiercią babka prosi, żeby w końcu się ustatkował i gdzieś na stałe osiadł. Mężczyzna ma też podjąć poszukiwania swojego ojca. W tym właśnie celu trafia do Asheboro, miasteczka w Karolinie Południowej... i trafia na Kaitlyn... Wydawałoby się, że na tym koniec. Tani romans. Przewidywalny od samego początku. Może i trochę...

"Zaginiona siostra" Lucinda Riley

  Parę lat temu zapragnęłam przeczytać serię „Siedem sióstr” autorstwa Lucindy Riley. Zaczęłam ją kompletować, ale od kupna do lektury była droga daleka. Napawałam się pięknymi okładkami i faktem, że mam je na wyciągnięcie ręki. W czerwcu ubiegłego roku dotarł do mnie ostatni tom o Pa Salcie, ojcu tytułowych sióstr. Jednak nadal nie czytałam... a, przepraszam, wtedy miałam za sobą pierwszą część. Reszta czekała. Do tego roku. Pisząc tę recenzję zaczynam czytać „Atlas. Historia Pa Salta”. Jestem z siebie dumna ponieważ do niedawna moje słowa, że uwielbiam sagi nie do końca miało odzwierciedlenie. Teraz ma. Ogólnie rzecz ujmując do niedawna jak ktoś pytał jaka jest moja ulubiona książka lub seria, odpowiadałam tak samo saga o szczęściu Anny Ficner – Ogonowskiej, albo „Zanim się pojawiłeś” Jojo Moyes. Teraz drogie autorki wyżej wymienionych książek schodzą niżej. Na pierwszy plan wchodzi Lucinda Riley. To, co ona zrobiła, co napisała, jak to napisała i jak to wymyśliła... brak słów...